12 maja 2017

Impact Wrestling - 11.05.2017 - raport

Witam ponownie. Bardzo czekałem na ten Impact i mam nadzieję, że się nie zawiodę jego poziomem. Na dzisiaj zapowiedziano walkę o pas GFW i zmierzy się w niej mistrz Magnus oraz Alberto El Patron. Do dzieła.



Oczywiście zaczęliśmy od paru powtórek, ale też segmentu, który wypromował wrestlerów, którzy staną dzisiaj w boju o pas GFW. 


Walka Nr.1: Andrew Everett vs Caleb Konley vs Matt Sydal vs Dezmond Xavier

Co za skład. Czterech strasznie utalentowanych gości w jednej walce. Oby to się nie skończyło w trzy minuty. W tej walce miał również wystąpić Sonjay Dutt, ale jego kontuzja nie pozwoliła mu na podejście do starcia. Wszyscy panowie zastanawiali się jak zacząć i uznali, że wyeliminują mniej doświadczonych zawodników. Dezmond poleciał na matę, ale to samo spotkało Konleya, który otrzymał Running Hurricanranę od Sydala. Tę samą akcję wykonał Andrew, następnie Caleb i to samo chciał zrobić Xavier. Konley go jednak przechwycił, ale mamy ładny unik od młodzieńca, który został zaskoczony pinem. Wszyscy zaczęli przechodzić do Roll-upów, a po chwili Konley zapiął Cloverleaf na swoim przeciwniku. Sydal uznał, że wykona Muta Lock na Xavierze, ale ich rywale uwolnili się. Dezmond próbował atakować, ale spotkał się z ofensywą dwóch oponentów. Udało mu się zrobić parę uników, dwa Superkicki i wysłać Caleba na Matta. Andrew przerwał pin i zaatakował Xaviera. Pele Kick został zablokowany, ale Enzuigiri już nie. Everett był gotowy do skoku i skoczył. Nie trafił w cel i został złapany przez Sydala w pozycję na Last Call. Do akcji dołączył Dezmond, który załapał się na Jawbreaker. 1...2...Kick-out. Z szarżą ruszył Caleb, ale spotkał on się ze Spinning Heel Kickiem. Do firmowej akcji Matta nie doszło, bo został on zaatakowany przez Xaviera. Następnie Konley złapał Sydala i wysłał go Front Slamem na Dezmonda. Dorzucił do tego Low Dropkick dla obu przeciwników oraz po Corner Forearmie. Szybko jednak spotkał się on z kontrą, a do walki wrócił Xavier z Superkickiem dla Everetta. Caleb z tego skorzystał i wykonał Diving Moonsault na leżącego oponenta. 1...2...Sydal przerywa pin. Matt zaczął wymieniać się z Dezmondem Low Kickami. Panowie na koniec ogłuszyli się Roundhouse Kickiem i wykorzystał to Andrew dzięki Springboard Dropkickowi dla przeciwników. To jednak nie koniec i AE dorzucił piękną Somersault Planchę dla reszty oponentów. Skorzystał z tego Xavier, który rywali powalił jeszcze ładniejszą Handspring Planchą. Wracamy do ringu, ale tam Sydal zrzucił Dezmonda i wykonał Diving Meteorę na Andrew. 1...2...Kick-out! Konley zaskoczył Matta Spinning Backfistem oraz Regal-Plexem! 1...2...Kick-out. Odkrył się on jednak na Diving Frog Splash od Xaviera! 1...2...Kick-out! Sydal już wstał i wykonał Super Frankensteiner na Dezmondzie. Ten utrzymał się na nogach, ale nadział się na Franken Driver od Everetta! 1...2...3!

Zwycięzca: Andrew Everett – 6.45 via Pinfall (Bardzo dobre widowisko na początek. Panowie nie oszczędzali się, bo chcieli dać dobre show i nie zawiedli. Bardzo cieszy mnie odświeżenie X-Division, bo tego IW na pewno potrzebuje mając w rosterze świetnych wrestlerów. Ciekawa decyzja o zwycięstwie Everetta, myślałem, że to Sydal zwycięży po ostatnich wygranych.)


EC3
 powiedział na zapleczu, że James Storm jest tchórzem, ale coś mu obiecał. Dzisiaj zobaczymy prawdziwego kowboja. Następnie zobaczyliśmy jak KM otrzymuje pizzę i oszukuje gościa, który ją mu przyniósł. Przedstawił się jako Billy i odmówił zapłaty mówiąc, że nie zamawiał pizzy. Następnie dodał, że wcale nie nazywa się Billy i jak zwykle posądził jednego z pracowników o kłamstwo. Typeczek od pizzy się przestraszył i został zmuszony do odejścia, ale jego twarz bardziej wyglądała na gościa, który miał straszną bekę z zachowania KM'a, a nie tego, który się go boi.


Wydawało się, że do ringu zmierza James Storm, ale wszystko było prankiem, bo strój kowboja ubrał Ethan Carter III. Miał on ze sobą lasso, rewolwer oraz kapelusz. Klasyczne atrybuty kowboja z czasów westernu. EC3 kazał siebie słuchać. To miasto ma już nowego szeryfa i jest to E Kowboj III. Przyszedł on tutaj z Florydy, gdzie zawsze świeci słońce i skąd pochodzi sukinsyn jakim jest EC3. Wie o czym myślą panie z Orlando – tyłek tego kowboja rozgrzewa wszystkich do czerwoności. On jednak jest tutaj aby przekazać coś tchórzowi, jakim jest James Storm. To miasto jest za małe dla tej dwójki. Piękny kraj, który jest oświecany promieniami słońca nie pozwala im na wspólne życie. Ma też dla niego piosenkę. Ethan zaśpiewał o tym, że pozbawił Storma walki o pas, a także prawie zrujnował jego karierę. Oczywiście utwór został zrujnowany przez prawdziwego kowboja, którym był James Storm. On jednak stał już za Carterem i panowie zaczęli się bić. Lepiej radził sobie Storm, który zniszczył kapelusz przeciwnika. Ethan próbował uciec, ale mu się nie udało i czekał na niego Clothesline. EC3 pozwolił sobie na użycie kabury z rewolwerem, która wylądowała na głowie Jamesa. Carter nagle wyciągnął kajdanki, którymi przypiął kowboja do lin. Wyciągnął on jeszcze skórzany pasek i zasypał głowę rywala Stompami, aby całkowicie go ogłuszyć. Koszulka Storma została zdjęta i Ethan postanowił lać JS'a pasem po plecach co wyglądało strasznie. Sędziowie próbowali przeszkodzić, ale nie przyniosło to rezultatu. Ochroniarze, których było czterech również przestraszyli się Cartera z pasem, a sam EC3 wycofując się trafił w jakiegoś typa kryjącego się w okolicach rampy. Ethan się wkurzył i typek też otrzymał serię ciosów pasem. EC3 nie miał dość i dorzucił parę kolejnych ciosów dla Storma. Sytuacja zaczęła być nieciekawa, bo ochrona i sędziowie bez problemu mogli powstrzymać napastnika. W końcu pojawił się jakiś gość, który chyba był kimś ważnym i jego słowa pozwoliły Carterowi przestać atakować. Powiem, że pierwsza połowa segmentu była mało ciekawa, ale brawl już porwał tłumy. Trzeba szanować Jamesa, który zgodził się na milion uderzeń pasem w plecy. Mam jednak nadzieję, że nie będzie do prowadzić do jakiegoś Strap Matchu na Slammiversary, bo nie lubię tego typu walk. No Holds Barred będzie o wiele lepszym pojedynkiem.


Walka Nr.2: Hakim Zane & Idris Abraham vs Garza Jr. & Laredo Kid

Dowiedzieliśmy się, że już niedługo wyłonimy mistrzów drużynowych GFW. Meksykanie w końcu dostali titantron, a Garza próbował przypodobać się żeńskiej publiczności. 

Zaczynają Laredo oraz Hakim. Pan we fioletowych gaciach bez problemu zdominował luchadora. Udało mu się wykonać parę Low Kicków, Leg Sweep i trafić na Running Hurricanranę od Laredo. Meksykanin dorzucił jedno kopnięcie, mocny Chop oraz Clothesline w tył głowy. Do ringu wchodzi Garza i panowie wykonują ładną akcję polegającą na wyniesieniu Hakima w pozycji na Electric Chair Drop i dorzuceniu do tego Missile Dropkicka. Panowie trafili Zane'a jeszcze Assisted Wheelbarrow Splashem, ale pin przerwał Abraham, który jest tak nieogarnięty, że najpierw zgniótł sędziego. Dyskwalifikacja raczej byłaby zalecana. Idris poprosił kolegę o zmianę i panowie radzili sobie nieźle. Garza kazał im się zatrzymać, bo chciał zdjąć swoje spodnie. Ci na to się nie zgodzili, ale przez przypadek trafili w siebie co pozwoliło Meksykaninowi na zrzucenie zbędnego ubrania. Niestety po odwróceniu się spotkało go potężne Jumping Knee od Hakima oraz Flying Shoulder Block od Abrahama. Fani próbowali pobudzić Garzę, ale ten musiał się bronić. Zane trafił Laredo Kida kolanem i panowie chcieli wykonać coś w stylu Poetry in Motion. Garza jednak złapał Idrisa i wykonał na nim Powerbomb. Mamy zmianę i panowie wykonali kolejno 450 Splash na Hakima oraz Diving Moonsault na Idrisa. 

Zwycięzcy: Garza Jr. & Laredo Kid – 3.20 via Pinfall (Garza ma doskonały kontakt z publiką i trzeba z tego skorzystać. Laredo właściwie jest dodatkiem do jego postaci. Walka była ok, bardziej skupiła się na pokazaniu jednej z ciekawszych ekip, ale Hakim i Idris za dużo tutaj zrobili według mnie.)


Sienna
 podziękowała jakiemuś typowi za gratulacje. Co przyszykowała sobie na przyszłość? To nie jest ważne, bo jest tutaj mistrzynią. Gość zapytał gdzie jest KM, a ten stał już za kamerzystą i krzyczał, że są najlepsi i pokazali światu, że nie można ich lekceważyć. Siennę uwielbiam w tym charakterze, ale KM'a to bym zwolnił. Garza i Laredo także mieli coś do powiedzenia i właściwie przekazali, że są gotowi na wszystko. Są również meksykańskimi wojownikami. Nic i nikt nie potrafi ich zatrzymać. Potem Laredo krzyknął coś po swoim języku, ale nie wiem co to znaczy.


Walka Nr.3: Ava Storie vs Laurel Van Ness

Trochę mnie rozwala to co robią z Avą Storie. Najpierw gra ona Kayci Queen, która jest zielona w ringu. Po tym zmienia się w Avę, która najpierw gra heela w walce z Christiną Von Eerie, żeby dzisiaj zmierzyć się z heelową Laurel i grać po raz kolejny face'a. A Van Ness pojawiła się z Kongo Kongiem.

Storie zaskoczyła rywalkę Roll-upem i ciosem, ale Laurel odpowiedziała Spearem oraz serią Head Slamów. Van Ness miała dla Avy również Running Bulldog, Big Boot i Curb Stomp.

Zwyciężczyni: Laurel Van Ness – 1.25 via Pinfall (Nudzi mnie ta szopka z BROKEN LAUREL i jak dla mnie powinno się to skończyć jak najszybciej. Niestety obawiam się, że IW widzi w tym potencjał.)


Pokazano nam kolejne wideo od Spuda, który narzekał na zachowanie Swoggle'a. To jest takie głupie... Ale nawet zabawne. 


LAX jechali sobie dokądś lowriderem. Ortiz i Diamante mieli pomalowane w twarze. Ten pierwszy stwierdził, że to piękny dzień, a Diamante kazała mu okazać szacunek. Panowie mieli ze sobą urnę, pewnie ukradli ją Undertakerowi i nasza drużyna pojawiła się w Orlando, a dokładniej ruszyli do ringu. Coraz ciekawsze wejście ma ta piątka, ale tym razem drużyna w spokoju ruszyła do ringu, bo na dzisiaj zapowiedziano pogrzeb Decay. Konnan chce nam przekazać coś z głębi serca. Nie będzie to łatwe, ale musi to zrobić. Wszystko z góry obserwowała Rosemary, a członek LAX chciał przekazać wyrazy szacunku dla Decay. A nie, kogo on oszukuje. On chce wyrazić brak szacunku dla tej ekipy. Kazał on wysypać prochy na ziemię i je skopać. Na to zasłużyli Decay, a największym problemem było to, że zmierzyli się oni w specjalności LAX. Walczyli z nimi w walce ulicznej i jeden klaun jak i gość gryzący ludzi przepadli. Każda drużyna spotka się z porażką, a dzisiejsze malunki na twarzach LAX oznaczają śmierć i to właśnie spotka ich rywali w turnieju o pasy drużynowe GFW. Tutaj chodzi o latynoskie porachunki i właśnie ten naród jest najlepszy. Ta federacja jest jak ten kraj. Wystawiają oszukane obietnice i nie szanują ludzi. Konnan następnie zagroził jakiemuś typowi, który machał flagą USA, że go skopie, bo ta flaga jest dla nich jedynie papierem toaletowym. Gość się przestraszył, ale za chwilę wrócił do machania. Konnan postanowił popchnął przeciwnika, ale nagle zjawili się Veterans of War! Mayweather i Wilcox wykorzystali swoją siłę i bez problemu poradzili sobie z przeciwnikami. Ortiz załapał się na przekombinowane 3D i właściwie to tyle. Ciekawy segmencik, LAX oficjalnie są heelami, a Veterans of War od razu dostali mocnych rywali i to jest dobre.


Walka Nr.4: Impact Grand Championship Match – Moose vs Marshe Rockett

Marshe dostał tę walkę, bo wyzwał do niej mistrza na portalu społecznościowym. Czyli tak to działa? Jeśli na przykład dzisiaj napiszę na Twitterze (którego nie mam), że chcę walki z Moose'm, to ją dostanę? Fajnie, ciekawe czy mi się uda zwyciężyć.

Runda 1: Marshe myślał, że jest twardy, ale jego rywal szybko powalił go barkiem na matę. Mieliśmy zobaczyć Game Changer, ale mamy kontrę i Dropkick od Rocketta. Moose jednak odpowiedział Chopem, ale spotkał się z Bicycle Kickiem oraz Leg Lariatem. Lekceważące podejście Marshe do walki nie przyniosło pozytywnych rezultatów. Nadział się on na parę ciosów oraz Dropkick, po którym Mr. All Day, czy jak on tam się zwie wypadł za ring. Gdy wrócił – otrzymał kolejny Chop, Headbutt i czas minął.

Runda 2: Sędziowie byli zgodni – Rockett jest frajerem i przegrał poprzednią rundę. Gdy zaczęła się ta druga – Marshe zrobił ładny unik i nawet zaczął dominować. A nie, jednak nie, bo Moose trafił go Bicycle Kickiem, Pop-Up Powerbombem, Running Sentonem i Sit-Out Chokeslamem zwanym od teraz jako Go To Heel. 

Zwycięzca: Moose – 0.35 w drugiej rundzie via Pinfall (Ciężko jakkolwiek skomentować tę walkę, która wyglądała tak jakby Marshe znalazł się tutaj przez pomyłkę. Moose dostał po prostu dłuższy squash, a pas Impact Grand spada w hierarchii – jak kiedyś walczył o niego Eddie Edwards czy Drew Galloway – teraz bije się o niego Marshe Rockett.)

A po walce zjawił się Tyrus. Udało mu się zmylić rywala i pozwoliło to Eli'emu Drake'owi na atak zza pleców. Panowie zdominowali Moose'a i nagle dołączył Chris Adonis, który osłabił mistrza swoim Full Nelsonem. Powrócił Drake, który poczęstował przeciwnika ciosem w plecy za pomocą krzesła i to jego muzyka dzisiaj zagrała. Wygląda na to, że Eli Drake w końcu powróci do jakichś ciekawszych rywalizacji i znając życie – przegra tę rywalizację. Aha, już wiem dlaczego Drake dostał nowy theme song – jego poprzedni był stworzony przez Jeffa Hardy'ego, który przecież jest od teraz wrogiem dla IW. Co za ironia.


Dutch Mantell coś tam gadał o tym, że za tydzień powróci walka Ultimate X. Zmierzą się w niej Low Ki, Trevor Lee oraz Andrew Everett i stawką będzie pas X-Division.


A w poprzednim tygodniu Eddie Edwards szukał Richardsa i chciał mu skopać pupę. Oczywiście Davey wycofał się na z góry upatrzoną pozycję obronną. Czyli uciekł, bo się bał.


Walka Nr.5: Angelina Love vs Alisha Edwards

Eddie pojawił się o kulach i stanął na rampie. Davey oglądał sobie walkę stojąc przy ringu. Alisha wściekle rzuciła się na przeciwniczkę i po chwili brawlu rzuciła jej głowę w schodki oraz krawędź ringu. Wracamy do sześciokątnego pierścienia, ale tam Angelina zaskoczyła oponentkę Clothesline'm. Po tej akcji zasypała Alishę uderzeniami w głowę. Eddie postanowił pojawić się przy ringu, a Love wykonywała potężne Stompy na żonie Edwardsa. Bicycle Kick nie trafił w cel i Edwards postawiła na Butterfly DDT. Davey postanowił przeszkodzić sędziemu co nadziało go na kopnięcie w liny od Alishy. Osłabiło to pewne miejsce Richardsa, a Angelina próbowała z tego skorzystać atakując rywalkę łańcuchem. Sędzia to zauważył i mamy DQ.

Zwyciężczyni: Alisha Edwards – 2.11 via DQ

Po walce Angelina odpychała sędziego i atakowała przeciwniczkę łańcuchem. Przeszkodził jej Eddie Edwards, który zabrał broń. Love się zdenerwowała i zaczęła uderzać Eddie'go w twarz co pozwoliło Richardsowi na cios kulą w plecy Edwardsa. Davey jak zwykle wychodzi ze starcia zwycięsko, ale czy tak będzie w ich ostatecznym starciu? Przekonamy się za dwa miesiące, bo IW musi im dać potężną walkę na Slammiversary.


Prawdziwy i najlepszy mistrz Lashley powiedział, że spojrzy sobie na walkę o pas GFW, bo to mistrzostwo wyląduje wkrótce w jego rękach. Brakuje mi Bobby'ego występującego na Impactach co tydzień.


Magnus w zeszłym tygodniu podziękował za gratulacje i puszył się, że zwyciężył w walce z Morganem. Ma złoty bilet i wie, że pozwoli mu to na wszystko. Niedługo zmierzy się w starciu, gdzie zwycięzca bierze wszystko. Obroni swoje mistrzostwo w walce z El Patronem i będzie tutaj najlepszy.


Walka Nr.6: Global Force Wrestling Championship Match – Magnus vs Alberto El Patron

El Patron dostał dzisiaj naprawdę dobrą reakcję. Jaką dostał Magnus? Oczywiście reakcję godną prawdziwego heela. Ciekawostką jest to, że Brytyjczyk jest mistrzem GFW od 2015 roku. Podczas swojego panowania udało mu się załatwić takich wrestlerów jak: Slade Mercer, Shane Sabre, Danny Duggan, Bobby Collins, Mr. Inkredible, Tommy Lee Curtis, Wavell Starr, Matt Hart, Scotty Mac, Dice Steele, Travis Cole, Brandon Scott, Brian Myers, Bram, Cyanide, John Klinger, Joel Redman, Matt Morgan i Bobby Roode. Jeśli znacie chociaż czterech z tych wrestlerów jak ja, to możecie nazwać się prawdziwymi znawcami produktu, jaki serwował nam Jeff Jarrett w Global Force Wrestling.

Magnus chciał zaskoczyć ściągającego koszulkę El Patrona ciosem, ale mamy unik od byłej gwiazdy WWE. Brytyjczyk jednak poradził sobie z kontrą, ale nadział się na Cross Armbreaker przy linach. Alberto skupił się na kopaniu przeciwnika i dorzucił do tego serię ciosów w narożniku, Snapmare i Low Dropkick. 1...2...Kick-out. Mistrz sprowadził rywala do defensywy i poczęstował go Suplexem. Przyszła pora również na Back Suplex i po tej akcji zostaje zapięty mocny Headlock. Teraz to El Patron wykonuje Back Suplex co zmusiło Magnusa do ucieczki. Meksykanin postanowił zaatakować go zza pleców. Wróciliśmy między liny i były mistrz WWE dorzucił Double Axe Handle. Zapiął on po chwili Chinlock, ale nadział się przez to na Jawbreaker. Magnus uderzył oponenta w twarz i wszedł na liny, ale jego rywal szybko do niego doskoczył i zaplanował Superplex. Panowie zaczęli wymieniać się ciosami i spadli poza ring.
Po przerwie oglądaliśmy wymianę uderzeń. Brytyjczyk ruszył z szarżą, ale otrzymał dwa Clothesline'y i Corner Enzuigiri. 1...2...Kick-out. El Patron był jednak gotowy do kolejnej akcji i miał to być Low Superkick. Mamy unik i mistrz wykonuje Michinoku Driver. Chciał on też wykończyć rywala Diving Elbow Dropem i akcja w cel trafiła. 1...2...Kick-out! Zaskoczyło to męża Mickie James, który chciał zapiąć Cloverleaf. Nie doszło do dźwigni co pozwoliło mu na Elbow Drop. Josh Matthews chwalił się tym, że Jim Ross go pochwalił, ja tego nie kojarzę, ale nie śledzę profilów społecznościowych naszego ulubionego komentatora. Akcja przeniosła się natomiast w okolice rampy i tam Brytyjczyk wykonał Back Suplex. Wrócił on do ringu i czekał, aż Alberto zostanie wyliczony. El Patron wrócił zaraz przed wyliczeniem i wkurzyło to naszego mistrza. Nie trafił on z szarżą i nadział się na Backstabber oraz Cross Armbreaker! Były mistrz świata TNA walczył z bólem i pomógł sobie linami. Dźwignia musiała zostać przerwana. Panowie po raz kolejny wyszli z ringu i tam Meksykanin rzucił rękę oponenta w krzesełko. Czy to legalne? Chyba tak. Alberto wszedł na narożnik i skoczył, ale spotkał się z Uppercutem oraz Cloverleafem! Niedawny Del Rio walczył z bólem i tak samo jak jego przeciwnik – złapał lin co zmusiło Nicka Aldisa do puszczenia swojej firmowej akcji. Brytyjczyk powoli podniósł rywala, ale ten potraktował go desperackim Double Knee Armbreakerem oraz Low Superkickiem! 1...2...Kick-out. Kolejna próba dźwigni została zablokowana i pozwoliło to mistrzowi na Chop Block. Skupił się on teraz na osłabianiu nogi oponenta, ale El Patron nie chciał pozwolić sobie na porażkę i złapał materiału poza ringiem, bo nie chciał aby ktokolwiek go wciągał do środka ringu. Panowie po raz kolejny weszli na narożnik, a tam Meksykanin zrzucił oponenta i próbował wykonać Double Foot Stomp. Magnus zrobił unik i pozwolił sobie na Clothesline, Big Boot oraz Powerbomb. Mieliśmy zobaczyć jeszcze jedną akcję od Brytyjczyka, ale opuścił on gardę co pozwoliło El Patronowi na przejście do Cross Armbreakera! Mistrz odklepuje!

Zwycięzca: Alberto El Patron – 14.50 via Submission (Nie był to doskonały main event, ale na pewno dobry. Alberto dobrze prowadził Magnusa i w sumie udało mu się sprawić, że Brytol nie wyglądał przeciętnie. Bardzo podobało mi się jak El Patron sprzedawał otrzymywane akcje – dodało to dramaturgii w tej walce. Sądzę, że Meksykanin jest ostatnio bardzo zmotywowany do jak najlepszych walk i chwała mu za to, bo to dobry wrestler. Raczej nie mogliśmy doświadczyć innego rezultatu, bo IW na pewno szykuje nam wielki rewanż na Slammiversary – Alberto vs Lashley v2. I mam nadzieję, że za drugim razem walka będzie o wiele lepsza i pozbawiona głupich pomysłów.)

1 komentarz:

  1. Lucassio sobie dorabia jako sprzedawca pizzy ? Niech robią więcej promocji w ShopIW to zarobi więcej xdddd

    KM rulez - kij ze te segmenty glupie jak but, ale sie smieje

    LAX rulez - USA vs Mexico na to czekam

    OdpowiedzUsuń