2 lutego 2018

Impact Wrestling - 01.02.2018 - raport

Pora na nową erę w Impact Wrestling. Nie pisałem tego już pół roku temu ani rok temu, wydaje się Tobie. Najważniejsze jest to, że być może coś się zmieni, być może nie. Przekonamy się już niedługo. 



Powraca kwadratowy ring. Trochę szkoda, dla mnie wizytówką tej federacji był właśnie ring w kształcie sześciokąta. Zobaczymy dzisiaj walkę drużynową – Alberto El Patron i EC3 spotkają się z Johnny'm Impactem oraz Moose'm. To nie koniec atrakcji, ponieważ Eli Drake będzie miał coś do powiedzenia. Jeszcze przed rozpoczęciem tygodniówki, pokazano jak jakiś gość przyjeżdża do Orlando, ale nie wiemy kim jest ta persona.


Walka Nr.1: Impact Grand Championship Match – Matt Sydal vs Fallah Bahh

Zapomnijmy o zasadach – już ich nie będzie, bo Sydal tak powiedział. Bahh był pewny siebie i próbował przestraszyć rywala swoimi jękami. Następnie mu pokazał palcem, że łatwo nie będzie. Można się łatwo domyśleć – pretendent bez problemu odepchnął przeciwnika, gdy ten zmierzał do zwarcia. Matt nagle zaskoczył Fallaha serią Low Kicków, ale mocny Chop powalił go na matę. Mistrz nie chciał na tym poprzestać – szybko spotkał się z Headbuttem, ale udało mu się uniknąć jednej z akcji oponenta, ponieważ Sydal wstał, wykonał Crucifix Head Scissors, Low Dropkick oraz Basement Dropkick. Po tych akcjach przyszła pora na kontrę od Bahha – trafił on rywala Running Body Blockiem. FB nie poradził sobie jednak w późniejszej części starcia i Matt zaskoczył go Spinning Heel Kickiem. Mistrz zdecydował, że będzie osłabiał nogę przeciwnika. Szło mu solidnie, ale nie na tyle, żeby go zatrzymać. Pretendent powstał, postawił na parę ciosów oraz Scoop Slam. Z Leg Dropem nie wyszło i Matt zaskoczył go Low Kickiem, ale też Standing Moonsaultem. 1...2...Kick-out. Sydal wrócił do obijania nogi, zaraz po tym wymierzył Roundhouse Kick oraz Diving Meteorę. 1...2...Kick-out. Fallah zaczął się denerwować i uniknął on kopnięcia, a następnie trafił rywala przy pomocy Running Crossbody. Dorzucił on po tym parę Chopów – Corner Splash nie był najlepszym pomysłem, jednak Matt był zbyt pewny siebie i jego skok z narożnika został skontrowany na Samoan Drop. Pretendent uznał, że to pora na koniec – jego Rolling Splash zwycięstwa mu nie przyniósł. Pora w takim razie na Banzai Drop. Matt dość odważnie wyciągnął nogi, co pozwoliło na wyrzucenie oponenta z ringu przez górną linę. Powracamy do kwadratowego pierścienia, a tam mistrz nadział się na Forearm. Fallah sobie niestety nie poradził – miał otrzymać Sunset Flip Powerbomb, ale zatrzymał się i cisnął Sydalem na matę. Banzai Drop nie trafił w cel, a to pozwoliło Mattowi na wykończenie Bahha po Air Sydal.

Zwycięzca: Matt Sydal – 7.36 via Pinfall
Ocena: **3/4 (O dziwo całkiem przyjemne starcie. Bahh nie jest taki zły jak się okazuje – co prawda ma dość nudnawy styl walki, ale szczerze powiedziawszy dawno takiego nie widziałem w jakiejś większej federacji. Sydal zgarnął natomiast dominujące zwycięstwo – zobaczymy co zostało przyszykowane dla niego na przyszłość.)



Na zapleczu Trevor Lee rozmawiał z Calebem Konleyem. Były mistrz X-Division uspokoił kumpla, który był ubrany w koszulę w jego stylu. Zapytał on również Caleba o to za co jest znany Lee. Konley powiedział, że za świetną fryzurę oraz dobrą figurę. Trevor się z tym zgodził, ale nie chodziło mu o to. Jest pięć kroków do przodu i udało mu się coś wymyślić – nie dla jego samego, ale dla Caleba oraz siebie. Konley był bardzo zadowolony, gdy usłyszał te słowa. W sumie zastanawiam się dlaczego Trevor praktycznie w ogóle nie dostaje szansy na parę słów. Przyjemnie się słucha tego zawodnika.


Walka Nr.2: KM vs Lashley

Panowie zaczęli od wściekłego brawlu – lepiej poradził sobie Bobby, który dorzucił do serii ciosów także Corner Shoulder Thrust. KM został wysłany w kolejny narożnik, a w nim otrzymał masę następnych uderzeń. Mamy kontrę, Lashley wykazał się niezłą zwinnością, ale jego oponent nie pozwolił sobie na leżenie na macie po Lariacie. Walking Armageddon trafił go za to kopnięciem, ale otrzymał w odpowiedzi Gourdbuster. Nie zatrzymało to Bobby'ego, który zdecydował się na szybki Flatliner. Ze Spearem nie poszło tak dobrze i były mistrz świata trafił w narożnik.

Po przerwie dominował KM. Udało mu się wykonać Scoop Slam i Elbow Drop. 1...2...Kick-out. Członek ATT (chyba) zapiął także Chinlock. Wiadomo, że nie była to najlepsza dźwignia, bo Bobby szybko się uwolnił. A nie, jednak nie – wracamy do planu o kryptonimie Chinlock. Lashley znowu się uratował. Tym razem dość skutecznie. Niestety oponent wyrzucił go z ringu i dorzucił Somersault Planchę. No nieźle. Bobby wylądował jeszcze na schodach, potem został wrzucony do ringu, a tam udało mu się skontrować Springboard Crossbody. Były mistrz dorzucił też Clothesline i Running Crossbody. Mieliśmy zobaczyć German Suplex. To się nie udało, ale spokojnie – Powerslam był już dość dobrym pomysłem. 1...2...Kick-out. Pora na Vertical Suplex – jak najbardziej udany. Czy tak samo pójdzie ze Spearem? Znowu nie, a KM dorzucił Full Nelson Slam. 1...2...Kick-out. Lashley miał otrzymać Pumphandle Slam – udało mu się skontrować zamiary przeciwnika i załatwić go Spearem.

Zwycięzca: Lashley – 11.58 via Pinfall
Ocena: **1/2 (Naprawdę solidne starcie – po raz kolejny jestem zaskoczony, bo to być może jedna z lepszych walk KM'a w jego historii. Lashley musiał oczywiście zwyciężyć. Nie jest on byle kim i nie może przegrywać z byle kim. Wygląda na to, że trzeba już zapomnieć o ATT.)


Joseph Park
 rozmawiał ze swoją babcią, ale zjawili się Jimmy Jacobs z Kongo Kongiem. Jimmy zabrał telefon rywala, rozłączył się i powiedział, że chce w końcu spotkać się z potworem, który siedzi w Parku. I lepiej, żeby to zrobił, bo Jacobs jest księżniczką, a księżniczki zawsze dostają czego sobie zapragną. No to fajnie masz tam na chacie JJ.


Lashley też miał coś do powiedzenia. Stwierdził, że dalej jest skupiony na profesjonalnym wrestlingu, bo od teraz robi co mu się podoba.


Walka Nr.3: Laurel Van Ness vs Kiera Hogan

LVN zmieniła kolor włosów na dziwny różowy. Jej rywalka zaliczy natomiast debiut w IW i możemy ją znać między innymi z gal SHINE. Van Ness zaczęła dość dobrze, bo wykręciła ramię przeciwniczki. Następnie udało jej się wykonać Jumping Facebuster oraz spoliczkować Kierę. Przechodzimy do duszenia przy pomocy lin – debiutantka miała problemy z objęciem inicjatywy. Mistrzyni była bardzo pewna siebie, a jej Forearmy pozwoliły jej ogłuszyć oponentkę. Oczywiście nie na tyle, żeby ją załatwić. Kierze nagle udało się coś skontrować i wykonać serię uderzeń. Laurel poleciała też na matę i otrzymała Low Superkick. 1...2...Kick-out. Hogan zaplanowała jakiś skok z narożnika. Nie poszło jej najlepiej i LVN cisnęła rywalką na matę. Po tym dorzuciła Curb Stomp i stwierdziła, że zakończy walkę po swoim finisherze. Zjawiła się jednak Allie, która rozproszyła mistrzynię i skorzystała z tego Kiera, która przeszła do skutecznego Roll-upa!

Zwyciężczyni: Kiera Hogan – 4.16 via Pinfall
Ocena: *3/4 (Był to właściwie dłuższy squash... No dobra, może nie squash, bo wygrała debiutantka. Myślę, że to fajny sposób na wprowadzenie Kiery do IW. Teraz wygrywa – niby przypadkowo, ale jednak wygrywa. Allie w końcu się mści i Van Ness wychodzi na frajerkę.)


MacKenzie Mitchel
postanowiła porozmawiać z Ethanem oraz Alberto. El Patron stwierdził, że zacznie, bo on zawsze jest pierwszy w kolejce. Jest tutaj prawdziwym mistrzem i to jest bardzo ważne. MacKenzie jest piękna i bystra. Niech sobie przypomni kto jest dumą Meksyku? Nie musi się przygotowywać na nic, bo zawsze jest gotowy. Ten dzieciak, którego imienia nie pamięta (Johnny Impact) to dla niego nic. Przerwał mu w końcu EC3, który powiedział, że jest Carterem i ta federacja go potrzebuje. Też jest byłym mistrzem i lepiej będzie jak Alberto go posłucha, bo obaj chcą wrócić do mistrzowskiego obrazka. Ethan zaproponował jeszcze uścisk dłoni, El Patron się zgodził i to tyle.


Teraz dowiemy się co do powiedzenia mają członkowie LAX, którzy wygrali Barbed Wire Massacre Match. Konnan stwierdził, że wrócili do dominacji. Wszyscy już to wiedzą, ale dalej są mistrzami, bo pokonali OVE. Lider ekipy zażartował sobie z Callihana, a następnie dodał, że jeśli ktoś chce pokoju to powinien najpierw przygotować się na wojnę. Po tych słowach na rampie zjawili się wspomniani już OVE, ale też Sami Callihan. Ten ostatni zauważył, że znajdują się w Impact Zone. Muszą coś przyznać – nienawidzą mistrzów i publiki, bo oni po prostu wszystkiego nienawidzą. Musiałby skłamać, gdyby powiedział, że nie szanują LAX. W ostatnim starciu używali wielu rzeczy, polało się sporo krwi. Ich historia jednak na tym się kończy, bo udało im się znaleźć większą rybę do złowienia. Rok 2018 będzie należał do nich i lepiej będzie, żeby Konnan nie stracił czujności, bo prędzej czy później zabiorą ich mistrzostwa. OVE odeszli, ale lider LAX jeszcze powiedział, że ich rywale nic nie dostaną. Nie ma już większej ryby w tym stawie, bo to oni są wielkim tuńczykiem. Wydawało się, że to koniec, ale nagle mistrzów zaatakowali Trevor Lee i Caleb Konley! Panowie mieli ze sobą kij do kendo, którego oczywiście użyli. Członkowie Cult of Lee zabrali jeszcze flagi i z nimi uciekli, bo zbliżały się kłopoty w postaci ataku Konnana i Homicide'a. Nie no, żartuję, przecież Konnan zawsze się jedynie gapi. Podoba mi się to, że LAX zmierzą się z zupełnie inną drużyną, ale dobrze wiemy, że Cult of Lee nie mają szans na zwycięstwo. Zobaczymy jak to się potoczy w przyszłości – ciekawe też jest z kim mogą się spotkać OVE.


Po wywiadzie z Moose'm i Impactem, pokazano brawl Drew Gallowaya z EC3. Spokojnie, to po prostu klip z 2016 roku. Chyba z tego roku, ostatnio trochę mi się myli, bo rotacja w rosterze jest naprawdę spora.


Już niedługo do federacji zawita Brian Cage, który dostał dość przerażającą zapowiedź.


Walka Nr.4: EC3 & Alberto El Patron vs Johnny Impact & Moose

Johnny chciał zaczął walkę od starcia z Alberto, ale ten nie był na to gotowy. Ethan rozpoczyna i panowie najpierw postawili na zwarcie. Impact poradził sobie o wiele lepiej, a także wykazał się nienaganną zwinnością. Udało mu się przewrócić oponenta i wpuścić partnera. Carter zaskoczył rywala kopnięciem oraz serią uderzeń w jego stylu. Wkurzyło to Moose'a, który odpowiedział Dropkickiem. Powracamy do zmiany z Johnny'm. Panowie wyśmiali przeciwnika serią wspólnych ciosów i dorzucili kolejno Running Senton i Parkour Elbow Drop. Impact za wiele nie uczynił, gdyż wpuścił ponownie kumpla, ale El Patron zaczepił go, co pozwoliło heelom na przejęcie ofensywy. EC3 powalił oponenta Kitchen Sinkiem, po tym pozwolił El Patronowi na parę kopnięć. Meksykanin przeszedł do Chinlocka – mało skutecznego, ale Moose stracił rachubę i czekała na niego próba Cross Armbreakera w narożniku. Zmiana z Ethanem nie przyniosła nic dobrego byłemu gwiazdorowi ROH. Otrzymał on Back Elbow oraz Elbow Drop. EC3 kontrolował sytuację – zapiął nawet dźwignię, a zaraz po tym pozbył się przeciwnika z ringu. Alberto pozwolił sobie na nieczysty atak – Moose się tego nie spodziewał. Nie spodziewał się również serii ciosów od Cartera. Heelowie wykonali Double Suplex, a zaraz po tym El Patron wymierzył DDT. 1...2...Kick-out. Powracamy do Ethana, który chciał wykonać Suplex. Próba została zablokowana, czas w takim razie na drugą, ale teraz to Moose postawił na taką akcję. Panowie zmierzali do swoich narożników – mamy zmianę, ale tylko z Impactem. Johnny zaskoczył rywala serią uderzeń, Calf Kickiem i uderzeniem przy pomocy kolana. EC3 zaczął się stawiać – szybko jednak został powstrzymany Standing Spanish Fly'em. Do wykonania Starship Pain nie doszło, Ethan miał dla przeciwnika Jawbreaker. EC3 Splash jednak zawiódł, bo trafił jedynie w narożnik. Johnny z tego skorzystał wykonując Flying Chuck. Wchodzi El Patron, który otrzymał za karę Bicycle Kick od Moose'a, Superkick oraz Starship Pain od Impacta! 1...2...Carter wyciąga rywala z ringu. EC3 rzucił po tym oponentem w stalowy narożnik.

Po przerwie Alberto rzucał Impactem po narożnikach. Nadział się nagle na kontrę, ale do zmiany z Moose'm nie doszło, bo został on zaatakowany przez Meksykanina. Heelowie wrócili do dominacji. EC3 był legalnym partnerem i wykonał on TK3. 1...2...Kick-out. Johnny próbował, ale nic nie mógł wskórać. Powrócił El Patron i to nie z byle czym. Postawił on na Double Axe Handle i Back Suplex. Impact dotknął nogą linę, co pozwoliło mu na przerwanie próby pinu. Ethan chciał to już zakończyć – zmienił on się i stwierdził, że jego Super Back Suplex będzie idealny. Akcja naprawdę fajna, ale nie wystarczyła, żeby zwyciężyć. Co więcej, mamy zmiany w obu ekipach. Moose potraktował Alberto Headbuttem, Shotgun Dropkickiem oraz Hesitation Dropkickiem. 1...2...EC3 ratuje kumpla. Były mistrz Grand nie poradził sobie jednak z atakiem Impacta, który wykonał na nim Moonlight Drive. Na nogi wraca El Patron z Double Knee Armbreakerem dla Johnny'ego oraz Low Superkickiem. Moose próbował z tego skorzystać, ale jego Gamechanger został zablokowany na Back Stabber. Meksykanin zajął się jeszcze Impactem – początkowo załapał się na Russian Leg Sweep, ale nie zatrzymało to naszego El Papi. Ustawił on oponenta w pozycji Tree of Woe, wykonał swój finisher, ale odwracając się skleił Gamechanger i mamy koniec.

Zwycięzcy: Moose & Johnny Impact – 18.53 via Pinfall
Ocena: *** (Bardzo fajna walka drużynowa z ciekawymi gwiazdami. Każdy mógł coś pokazać. Tempo było niezłe, ogólnie to lubię takie starcia, bo z niego raczej nic nie wynika, ale na pewno daje nam kilkanaście minut dobrej potyczki.)



Zaraz dowiemy się co do powiedzenia ma Eli Drake. Razem z nim jest oczywiście Chris Adonis. Chris poprosił kumpla o spokój. Jest dumny z tego, że może nam zaprezentować fakty z życia Drake'a. To będzie celebracja dla naszego mistrza, który pokonał między innymi Impacta i El Patrona oraz zachował swoje mistrzostwo. Adonis dodał, że Eli jest najwspanialszym mistrzem. Pokazano materiał wideo na którym Drake głównie machał pasem i wznosił go do góry. To jednak nie jest koniec, bo dopiero zaczynają. Eli jest człowiekiem, który ubiera się po prostu genialnie. Kolejny materiał pokazał Drake'a, który rzeczywiście wyglądał świetnie. To dalej nie jest koniec. Faktem jest też to, że mistrz jest jego najlepszym przyjacielem. Wideo jednak było trochę inne niż się wydawało, bo pokazano kilka niesnasek na linii Eli/Chris. Panowie zaczęli się zastanawiać o co chodzi, bo ktoś podmienił klipy. Drake nie miał nic przeciwko i powiedział, że jakiś idiota musiał zrobić coś źle. Pamięta, że to ciasto, które wylądowało na jego twarzy przez winę Chrisa było pyszne. Adonis wyglądał natomiast świetnie w stroju kurczaka. Prawdą jest to, że Eli jest najwspanialszym mistrzem, który żył kiedykolwiek na świecie. Świetnie się ubiera i jest najlepszym przyjacielem. Nie jest ważne gdzie patrzysz – jest tylko jedna osoba, która może nazywać się najwspanialszą osobą, która kiedykolwiek zjawiła się na świecie. I to nie jest obraza, tylko fakt życia. Nagle usłyszeliśmy jakąś muzykę i na rampie zjawił się... Austin Aries! Double A wszedł też do ringu i powiedział, że też tęsknił. Gdy siedział w wozie transmisyjnym to uznał, że coś po prostu nie gra. Eli nie jest najwspanialszy, bo to on, Austin Aries jest taką osobą. Eli tutaj jest i słucha faktów. On też ma dla niego kilka takich faktów. Jest sześciokrotnym mistrzem i najdłużej panującym mistrzem X-Division. Jest mistrzem drużynowym oraz byłym mistrzem świata. Na świecie kolekcjonował mistrzostwa i wie, że on oraz Drake nigdy nie walczyli. Zanim Eli powie, że jest najlepszy, lepiej będzie jeśli się skonfrontuje z nim. Żeby być najlepszym, trzeba pokonać taką osobę. Drake chyba szykował się do walki, ale ostatecznie powiedział, że Aries tylko gada o tym co zrobił kiedyś. To on jest tutaj prawdziwym mistrzem i nikt go nie zatrzyma. Austin nie rozumie, że Drake'a nie da się zatrzymać. Będzie panował bardzo długo, a jeśli Double A rzeczywiście chce walki to... takiej nie dostanie. Aries nie był zadowolony i powiedział, że faktem jest też to, że Eli nie posiada czegoś między nogami. Po tych słowach Chris Adonis uderzył Ariesa pasem w plecy i Drake stwierdził, że jest już gotowy na walkę.


Walka Nr.5: Impact Global Championship Match – Eli Drake vs Austin Aries

Sędzia przybył i mamy odliczanie. 1...2...Kick-out! Eli nie mógł w to uwierzyć, ale zaraz po tym ruszył z kolejną szarżą. Nie udało mu się trafić, a Austin nagle wykonał Rolling Elbow, którym trafił Adonisa! Zaraz po tym dorzucił on Corner Dropkick dla Drake'a i wykończył go Brainbusterem!

Zwycięzca: Austin Aries – 0.53 via Pinfall
Ocena: brak (Nie da się tego ocenić, ale tak szczerze powiedziawszy – nie wypadło to tak źle, jak się wszystkim wydawało. Oczywiście tutaj trzeba raczej ocenić segment, aniżeli walkę, ale sam występ Austina oraz cała otoczka wypadła fajnie. Double A jest dalej dobrym wrestlerem i może sporo pokazać w Impact Wrestling. I nie jest to byle jaki odrzut z WWE, ale jedna z ikon TNA. Nie jestem zadowolony z tego, że Drake już traci pas. Z drugiej strony to wcale nie oznacza, że spadnie on w hierarchii. Federacja znowu postanowiła zmienić mistrza pierwszego dnia tapingów. Jest jednak różnica między tym co zrobili z El Patronem, a z tym co zrobili z Austinem. Ten drugi się pojawił i powiedział – hej, coś tu nie gra. Nie ma osoby lepszej ode mnie. I to jest całkiem ok.)

6 komentarzy:

  1. Oby więcej takich powrotów.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo lubię Drake'a i normalnie bym marudził, że traci pas w niecałą minutę, ale Ariesa lubię jeszcze bardziej :D No jaram się jego powrotem jak córka Stannisa :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolejny bardzo ciekawy impact walki bardzo dobre wyrównane dużo się ogólnie działo można mieć trochę zastrzeżeń do walki Drake Aries trochę to za szybko się działo.
    Co do Ariesa to nie jestem zbyt jego fanem wolał bym w jego miejsce Storma ale co robić teraz czekam na gale TNA i na walkę Aries vs Abbys o pas i zwycięstwo abbysa.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahahaha abbys z głównym tytułem, śmieszne. Mi się ten powrót Ariesa za bardzo nie podobał się - wszedł, zjadł banana, powiedział że jest lepszy, zarządzał walki i ją błyskawicznie wygrał. Run Drake'a powinien się skończyć jakimś wielkim pojedynkiem, a nie minutową walką

    OdpowiedzUsuń
  5. Abyssowi się należy pas bo jest z obecnego rosteru najdłużej w federacji bez żadnych przerw jak to jest w przypadku np. ariesa

    OdpowiedzUsuń
  6. Mogliby Ariesowi przywrócic stary theme song. Bo ten ma fatalny.

    OdpowiedzUsuń