Wracamy
do Impact Zone – będzie się działo. Zobaczymy między innymi
walkę o pas X-Division i pojedynek Moose'a z Kongo Kongiem.
Na
początku pokazano nam materiał filmowy z powrotu DJ'a Z oraz drugi
materiał promujący rywalizację Edwardsa z Callihanem. Do stolika
komentatorskiego powrócił Don Callis, który już nie ubolewa po
ataku Sami'ego.
Walka
Nr.1: OVE vs Drago & Aerostar
Luchadorzy
uznali, że należy zacząć z grubej rury i w związku z tym Drago
postawił na Tope Con Hilo, a Aerostar na Springboard Moonsault.
Callihan postanowił złapać nogę jednego z zawodników i to
pomogło Jake'owi w wymierzeniu Big Boota. Do ringu wchodzi po chwili
Dave, który chciał chyba udusić oponenta, ale raczej mu się nie
udało. Głowa Drago została dość nienaturalnie wykręcona i
legalnym zawodnikiem znowu jest brat z włosami w kolorze blond. W
sumie co chwilę dochodzi do zmian w ekipie OVE. Jak coś się
zmieni, to na pewno dam znać. Sędzia nie widział zmiany Dave'a z
bratem, ale nic w związku z tym nie zrobił. Ale to wyłapałem.
Nagle do kwadratowego pierścienia wskoczył Aerostar, który
początkowo sobie nie poradził. Po chwili to jednak on rozdawał
karty, bo wykonał Diving Hurricanranę. Jego partner natomiast
zatrzymał Dave'a kilkoma kopnięciami, a po chwili panowie
zdecydowali się na podwójny atak. Crist w końcu się postawił i
OVE zaskoczyli Drago podwójną akcją polegającą na trafieniu
luchadora serią kopnięć. Zobaczyliśmy, że w Impact Zone zjawił
się Eddie
Edwards.
Wziął on kij do kendo i ruszył przed siebie nie słuchając swojej
żony. Po chwili był on już w ringu i przerwał starcie atakując
braci Crist i Callihana. Ten drugi prawie został uduszony przy
pomocy kija. Sędziowie nie mogli powstrzymać Eddie'go, a
wszystkiemu przyglądała się przerażona Alisha Edwards. Dopiero
ochroniarze poradzili sobie z Edwardsem, który krzyczał
wniebogłosy. Wydawało się, że to koniec, ale EE zabrał kij i
zaatakował ochronę! Wygląda na to, że wracamy do ataku na
Callihana, ale ten został uratowany przez sędziów.
Zwycięzcy:
OVE – 5.00 via DQ
Ocena: ** (Ciężko oceniać walkę,
skoro głównym motywem tutaj był ponowny atak Edwardsa na
Callihana. Zaplanowali to jednak nieźle, Eddie jest dalej szaleńcem
i po prostu chcę wiedzieć co będzie dalej.)
Alisha
krzyczała na męża na zapleczu i chciała wiedzieć dlaczego on to
robi. Po chwili powiedziała mu, że Eddie jest taki sam jak Sami,
ale Edwards się z nią nie zgodził. EE następnie obiecał, że to
wszystko się nie skończy, dopóki na zawsze nie pozbędzie się
Callihana. Nie wiem w czym problem, można to załatwić jednym
strzałem. Albo dwoma. W sumie trzema. No dobra, czterema dla
pewności.
Walka
Nr.2: Cult of Lee vs LAX
Członkowie
Cult of Lee posunęli się do dość nieczystego ataku i obie ekipy
zaczęły walczyć ze sobą poza ringiem. LAX wzięli się w garść
– ich odpowiedzi zrobiły wrażenie na oponentach. Konley nagle
wysłał Ortiza na schodki, a Lee uniknął szarży Santany, który
uderzył w stalowy narożnik.
Po
przerwie sytuacja się nie zmieniła i heelowie dalej dominowali.
Ortiz odpychał szarżującego Caleba, ale ten nie przestawał go
uderzać i pomóc mu postanowił Trevor. Członek LAX prawie
zatrzymał przeciwników, jednak nie spodziewał się ataku Konleya.
CK nagle trafił Santanę Big Bootem, a Lee dorzucił Penalty Kick
dla Ortiza. Powracamy do ringu. Caleb wykonał Knee Drop, ale to
oczywiście było za mało. Wchodzi Trevor i częstuje on uderzeniem
w brzuch rywala i po chwili dokłada do tego Belly to Back Suplex.
Santana znowu otrzymał Big Boot, ale tym razem nie dał się zwalić
z nóg. Ortiz w tym czasie zatrzymał swojego oponenta Suplex
Stunnerem i dochodzi do zmiany z Santaną. Członek LAX ładnie
poradził sobie z rywalami, którzy nawet w dwójkę mieli kłopoty.
Konley został wyniesiony i byli mistrzowie drużynowi wykonują
Assisted Death Valley Driver. 1...2...Lee przerywa pin. Trevor miał
jednak problem, bo przeciwnicy zaatakowali i jego. Ich celem ponownie
stał się Caleb, który otrzymał... W sumie nic, gdyż Lee złapał
Ortiza za nogę co spowodowało porażkę Santany po
Roll-upie!
Zwycięzcy:
Cult of Lee – 11.30 via Pinfall
Ocena: **1/2 (Walka była w
porządku, ale bez szczególnych udziwnień. Cult of Lee odnoszą
znaczące zwycięstwo, którego potrzebowali, a LAX dalej mają
poważne kłopoty. Czekamy na rozwój sytuacji.)
Jimmy
Jacobs stwierdził,
że nie jest złym gościem. Jest dobry i uznał, że są osoby,
których trzeba czego nauczyć. Właśnie taką osobą był Grado.
Kto według niego jest złym gościem? Na pewno Moose, który
zostanie dzisiaj zniszczony przez Kongo Konga. Jacobs na koniec
powiedział, że jest księżniczką i zawsze dostaje to, czego
chce.
Fallah
Bahh był
motywowany przez KM'a,
który nie mógł uwierzyć w to, że Grado stoi w towarzystwie
pięknej kobiety. Skoro taki grubas jak Szkot może zdobyć Katarinę,
bo Fallah ma większe szanse. Po chwili KM chciał wiedzieć dlaczego
Katarina jest z Grado. Odpowiedź nie zadowoliła Szkota, który
ostatecznie ucieszył się, bo jego dziewczyna kocha go takim jaki
jest.
MacKenzie przywitała Madison
Rayne i
zapytała ją o jej powrót. Rayne uznała, że jest bardzo
podekscytowana i cieszy ją ponowne spotkanie przyjaciół i
przyjaciółek. Zauważyła też nowe twarze i nie podoba jej się,
że są osoby, które nie wiedzą co to szacunek. Po tych słowach
zjawiła się Tessa
Blanchard,
która chciała wiedzieć o co chodzi Madison. Będzie lepiej jak
Rayne zajmie się dziećmi w domu, ale jeśli tak bardzo chce mieszać
się w jej sprawy, to za tydzień mogą zmierzyć się ze sobą w
ringu.
Teraz
coś do powiedzenia mają DJZ
i Andrew Everett.
Ten pierwszy powiedział, że dalej nie mogą uwierzyć w swój
sukces. Są mniejsi od Drake'a
i Steinera,
ale udowodnili, że nie można ich lekceważyć. Andrew też coś
dodał, jednak pojawili się Eli oraz Scott. Big Poppa Pump był
wściekły i wykrzykiwał różne słowa. Jego partner próbował go
uspokoić i doszło do kłótni, gdyż panowie zaczęli się obwiniać
za ostatnią porażkę.
Walka
Nr.3: X-Division Championship Match – Matt Sydal vs El Hijo del
Fantasma
Panowie
podali sobie dłonie i zaczęli dość spokojnie. W sumie zastanawia
mnie kto z dwójki komentatorów gra rolę heela, bo według mnie
obaj panowie zajmują się trudną sztuką obrażania face'ów.
Tęsknię za Sonjayem Duttem. Sydal przejął inicjatywę, jednak
musiał się wycofać, bo rywal wrócił na właściwe tory. Fantasma
wykonał Shoulder Tackle, ale nagle poleciał na krawędź ringu. Tam
uratował się przy pomocy kopnięcia, jednak jego Diving Crossbody
zostało skontrowane na Arm Drag. Matt ruszył z atakiem i natrafił
na blok w postaci Backbreakera. Mistrz miał kłopoty i skorzystał z
nieczystej zagrywki. Po chwili to on przeważał, bo osłabił nogi
przeciwnika oraz nadział go na Running Knee. Nie pogardził po tym
Russian Leg Sweepem oraz zmodyfikowanym Chinlockiem. El Hijo próbował
walczyć, jednak Low Dropkick zatrzymał go na dłuższą chwilę.
Matt próbował jakiegoś ataku, ale został wyrzucony w górę.
Ustał na nogach i zaskoczył oponenta atakiem zwanym The Slice.
Luchador był zmotywowany do ataku, ale nie spodziewał się kolana.
Standing Moonsault zostało przez niego na szczęście zablokowane i
udało mu się trafić mistrza serią Shoulder Blocków. Po chwili
zdecydował się na Baseball Slide i przyszła pora na
reklamy.
Wracamy
i widzimy jak Sydal ląduje na schodkach. Otrzymał on również
serię Chopów, potem trafił na stalowy narożnik. W ringu Fantasma
próbował wykonać Diving Foot Stomp, jednak nie wylądował na
ciele rywala, ale tylko na macie. Matt wziął się w garść i
postanowił zatrzymać oponenta uderzeniem oraz dorzucić do tego
SOS. Air Sydal zostaje wykonane, jednak pretendent się wycofał oraz
podniósł mistrza. Czas na Thrill of the Kill, ale nie, do tego nie
dochodzi. Fantasma nagle przeszedł do Indian Deathlocka i Sydal
zaczął mieć poważne kłopoty. Matt walczył z bólem i uratował
się dzięki złapaniu liny. El Hijo nie czekał i wykonał Fireman's
Carry Leg Lariat, ale nagle Sydal przejechał pod jego nogami i
wykonał jakiś dziwaczny Driver, który jednak wystarczył do
zwycięstwa.
Zwycięzca:
Matt Sydal – 13.20 via Pinfall
Ocena: ***1/4 (Naprawdę niezłe
widowisko, choć zauważyłem, że ostatnio wszystkie walki Matta są
po prostu niezłe, nic więcej. Fantasma był fajnym oponentem na
przeczekanie, ale tutaj nie miał wiele do pokazania. Jestem trochę
zawiedziony. Sydal znowu wygrywa i ciekawi mnie co dalej.)
Santana
i Ortiz rozpieprzyli
swoje biuro i nie wiedzieli co ze sobą począć. Nagle zjawił się
Król, którym był... Eddie
Kingston.
Tak, ten Eddie Kingston. Król uspokoił swoich ziomeczków i
powiedział, że Konnan do niego dzwonił. Wszystko jest ok i razem z
nim jest Homicide. Panowie skupili się na biznesie w Nowym Jorku i
ostatnio sprawy idą naprawdę nieźle. Trzeba teraz pomówić o
serii porażek LAX. Nic się takiego nie stało, ale Ortiz z Santaną
muszą wziąć się w garść. Niech przypomną sobie dawne czasy i
to na pewno im pomoże. Hmmmmmmmm, powrót Kingstona do Impact
Wrestling nie jest zły, bo on akurat naprawdę pasuje do LAX.
Problem jednak jest taki, że nie jestem w stanie zapomnieć jego
udziału w nieszczęsnym DCC.
Don
Callis i Josh Matthews rozmawiali
ze sobą o ostatnich atakach ze strony nieznajomego napastnika.
Zwiększono liczbę ochroniarzy, ponieważ nie można dopuścić do
kolejnych aktów przemocy.
Walka
Nr.4: Dezmond Xavier vs Petey Williams
Zwycięzca
tej walki zmierzy się za tydzień z Brianem Cage'm i stawką
przyszłego starcia będzie miano pretendenta do pasa X-Division.
Panowie podali sobie dłonie oraz przeszli do ataku. Początek to
raczej próba wyczucia oponenta. Petey nagle postawił na Crucifix
Head Scissors oraz uniknął finishera zmierzającego w jego stronę.
Dezmond wycofał się z ringu i powrócił, żeby przejść do ataku
na plecy. Udało mu się też trafić rywala Dropkickiem, ale
Williams nagle wysłał go na liny i też pomyślał o Dropkicku, ale
w plecy. Kanadyjczyk dorzucił do tego dwie Hurricanrany – jedną z
narożnika, a drugą poza ring po odbiciu się od lin.
Po
przerwie Petey przeważał i nie pozawalał przeciwnikowi na
jakąkolwiek odpowiedź. Jego Back Elbow ładnie zatrzymał Xaviera,
ale Williams postawił także na Two Amigos. 1...2...Kick-out.
Kolejnym jego ruchem było wykonanie Pendulum Backbreakera. To wciąż
dało jedynie 2-count. Kanadyjczyk ustawił po tym rywala w pozycji
Tree of Woe, jednak został zrzucony na matę po German Suplexie.
Dezmond ruszył z atakiem polegającym na wykonaniu Corner Uppercuta,
serii uderzeń i Snapmare'a połączonego z Low Dropkickiem. Do tego
udało mu się dorzucić piękne Tope Con Hilo oraz wejść na
narożnik z zamiarem skoku. 450 Splash nie trafił i Petey nagle
częstuje Xaviera Lifting Flatlinerem. Pora na Canadian Destroyer,
ale nie, akcja zostaje zablokowana. Williams nie miał z tym problemu
i zaskoczył oponenta typowym dla siebie Russian Leg Sweepem.
Finisher znowu się nie udał i Dez prawie załatwił Williamsa
Cutterem. 1...2...Kick-out. Niedawny mistrz nie pozwolił
przeciwnikowi na wykonanie finishera, sam zdecydował się na
Springboard Codebreaker i otrzymał Running Meteorę! Handspring Pele
Kick nie trafił w cel, w sumie po raz kolejny i Kanadyjczyk ratuje
się z opresji przy pomocy ładnego kolana. Otrzymuje za to kopnięcie
i blokuje szarżę Demonda na Powerbomb. Akcja przenosi się do
narożnika, gdzie jednak Petey zawodzi i z tropu zbija go Handspring
Pele Kick!
Zwycięzca:
Dezmond Xavier – 11.55 via Pinfall
Ocena: ***1/2 (Dobre
widowisko, momentami bardzo dobre. Końcówka była już doskonała i
aż żałuję, że to się tak szybko skończyło. Dezmond odniósł
zwycięstwo i to mnie cieszy, bo bardzo tego potrzebował. Williams
natomiast powoli schodzi na drugi tor i skupia się na promocji
talentów. Jak dla mnie ok. Xavier za tydzień zmierzy się z Brianem
i kto wie, może panowie dadzą nam świetny
pojedynek?)
Allie patrzyła
się w lustro i przypomniała sobie co stało się z jej
przyjaciółką. Okazało się, że Rosemary prosiła ją o to, żeby
mistrzyni nie poddała się mocy ciemności. Było już jednak za
późno i Allie była pomalowana jak Demon Assasin. Następnie
powiedziała, że naprawdę nie chciała do tego dopuścić, ale musi
zrobić to, co do niej należy.
Walka
Nr.5: Moose vs Kongo Kong
Jimmy'ego
Jacobsa nie ma z Kongiem. Komentatorzy oraz sam zawodnik zastanawiali
się o co chodzi. Zaczynamy starcie i panowie próbowali zdominować
sytuację siłowo. Lepiej poradził sobie Kongo Kong, który
odepchnął oponenta. Drugie zwarcie było wygrane przez byłego
mistrza Impact Grand. Doszło do wymiany uderzeń, ale Kong zatrzymał
ją Shoulder Blockiem. Właściwie to kilkoma. Moose nie był pod
wrażeniem i zdecydował się na Dropkick. Następnie dorzucił do
tego Clothesline i Springboard Crossbody poza ring. Nie pogardził
serią ataków, ale jego szarża trafiła jedynie na schodki. Kong
spojrzał na rampę, jednak Jimmy dalej się nie zjawiał. Wykonał
on w takim razie Kongo Cannonball i prawie załatwił przeciwnika.
Mr. Impact Wrestling jakimś cudem powrócił do ringu i tam załapał
się na masę ataków. Próbował co prawda odpowiadać, ale potężny
Body Block i Belly to Belly Suplex zatrzymały jego starania. Kong
postawił po tym na Rolling Senton, co dało mu jedynie 2-count. Pora
w takim razie na Nerve Hold. Moose wziął się w garść, trafił
rywala łokciem i paroma Chopami. Scoop Slam zawiódł i Kongo Kong
wykorzystał swoją masę do obalenia przeciwnika. Zapiął on
jeszcze jedną dźwignię, która znowu zawiodła. Mr. Impact
Wrestling otrzymał kilka ciosów, które tylko motywowały go do
działania. Kong nie mógł w to uwierzyć i nagle to on przeszedł
do defensywy. Headbutt go zatrzymał, ale były gwiazdor ROH postawił
jeszcze na Corner Dropkick i Hesitation Dropkick. Game Changer
zostaje skontrowany na Fireman's Carry Neckbreaker. 1...2...Kick-out.
Wygląda na to, że zobaczymy teraz Diving Splash od potwora, jednak
Kong nie trafił. Moose skorzystał z okazji, bo wymierzył kilka
Bicycle Kicków, Scoop Slam oraz Spear. 1...2...3.
Zwycięzca:
Moose – 8.55 via Pinfall
Ocena: **1/4 (Nie było to złe, takie
raczej dość przeciętne, ale miało swoje momenty. Moose właśnie
wygrał ważną walkę i zmierza ku lepszym
przeciwnikom.)
Transmisja
Impact Wrestling została jednak zatrzymana przez film zawodnika
debiutującego z gimmickiem X. Zaatakował on wcześniej Jimmy'ego
Jacobsa i oczywiście zostawił mu kartkę.
Może to Matanza atakuje i niebawem pojawi sie w tv? Jakiś czas temu pisaliście że chcą podpisać z nim umowę. Albo to Cage bo ta ciemna postać na grafice była gabarytowo podobna.
OdpowiedzUsuńWątpię, że to Cage, gość ma być teraz face'm i za tydzień walczy o miano pretendenta do pasa X-Division. Kto wie, Matanza byłby ciekawym wyborem. Jedno jest pewne - to nie będzie byle cieć, bo ten debiutant dostaje już z góry wysoką promocję.
UsuńDCC też wbiło z przytupem, jak rozwaliło samego głównego mistrza tej federacji, a potem został tylko niesmak. To może być Matanza albo Havoc albo Mill Muertes.
UsuńSwoją droga zauważyłem, że ostatnio oglądam IW dla segmentów i story, a nie dla walk. Story z Rosemary, tajemniczym typem i Edwards-Callihan są naprawde świetne.
Może po prostu Johny wraca!
OdpowiedzUsuńGdy bardziej przyjrzeć się temy typkowi, można zobaczyć, że jest łysy, więc to nie Impact. Bardziej przychylałbym się ku kandydaturze Kevina Krossa.
OdpowiedzUsuńMoże Mr Anderson?
OdpowiedzUsuń