Naprawdę
chłodnym pomysłem było zrobienie sobie przerwy na parę dni od
produktu, który serwuje nam WWE. Cieszmy się jednak, bo Impact nie
zawodzi i nie byłbym sobą, gdybym nie obejrzał najnowszego odcinka
tego wybitnego show. Już dzisiaj Eddie Edwards spróbuje zamordować
Callihana, a mistrzowie drużynowi zmierzą się z przedstawicielami
LU.
Walka
Nr.1: Impact Wrestling Tag Team Championships Match – Z&E vs
Drago & Aerostar
Zaczynają
DJZ oraz Drago i to ten drugi miał początkowo najwięcej do
powiedzenia. Jego Ankle Lock zaskoczył oponenta, który próbował
się ratować. Nie poszło mu najlepiej i otrzymał on jeszcze Arm
Drag. Panowie przeszli po tym do drugiego zwarcia, które zostało
zdominowane przez mistrza. Luchador był pod wrażeniem, panowie
podali sobie dłonie, ale to była zagrywka Drago, który zdzielił
oponenta Chopem i wpuścił swojego kumpla. Aerostar pokazał, że
jest strasznie zwinny i dłużny mu pozostał wchodzący do ringu
Everett. On też wykazał się niezłymi umiejętnościami, których
nie pozazdrościł mu luchador, który naprawdę fajnie wycofał się
z ringu. Po powrocie udało mu się wykonać Backbreaker oraz załapać
się na Hurricanranę od mistrza. Potem czekała na niego druga
Hurricanrana, ale Aerostar wziął się do roboty i doszło do zmiany
z partnerem. Drago przeszedł do Headlocka, który nie był
najlepszym pomysłem. Andrew szybko się uwolnił, jednak został
sprowadzony do defensywy. Pretendenci zdecydowali się na kombinację
Double Back Elbow i coś w stylu Bang-A-Rang. To chyba nie koniec ich
akcji, jednak Everett powstrzymał ich zamiary. Drago otrzymał
Enzuigiri, a do ringu wszedł DJZ po niezłej zmianie z kumplem. DJ
załatwił oponentów Double Arm Dragiem, ciekawą Hurricanraną oraz
kombinacyjnym Dropkickiem i Arm Dragiem. Ciężko to opisywać, to
trzeba zobaczyć. Luchadorzy zablokowali kolejny atak od rywala i
rzucili go na matę. Potem dorzucili do tego Double Dropkick i
legalnym partnerem był Aerostar. Nie, jednak Drago. Smoczy wojownik
postawił na Corner Splash i kopnięcie w głowę. Nie pogardził
również dźwignią, ale dobrze wiemy jak kończy się przechodzenie
do Rest Holdów. Nie za dobrze. DJZ ruszył z szarżą, ale nie
spodziewał się, że przeciwnik z łatwością wyrzuci go z
ringu.
Po
przerwie pretendenci szykowali akcję podwójną, jednak DJ utrzymał
się na nogach i wpuścił Everetta, który wykonał Springboard
Double Back Elbow. Aerostar otrzymał jeszcze dwa Clothesline'y,
Springboard Enzuigiri oraz Standing Shooting Star Press.
1...2...Kick-out. Do ringu wbiegł Drago, który ogłuszył Andrew
kolanem i postawił na Powerbomb. Wszedł on również na trzecią
linę, jednak dorwał go DJZ i udało mu się zniszczyć luchadora
Super Sunset Flip Powerbombem. Mistrzowie chcieli wykończyć rywala
Double Springboard Moonsaultem, jednak to im nie wyszło i Aerostar
potraktował ich Double Springboard Dropkickiem. To nie koniec, gdyż
zdecydował on się na 619 w brzuch DJ'a i Springboard Meteorę.
Przeciwnik nie miał dość, więc luchador postawił na parę
ataków. Nie były one już wystarczające i mistrzowie potraktowali
rywala akcją podwójną polegającą na wykonaniu Enzuigiri. Po
chwili zdecydowali się na Assisted Corkscrew Moonsault. Drago myślał
o interwencji, ale czekał na niego już Suicide Dive od DJ'a. Andrew
też myślał o skoku i postawił na piękny Springboard Moonsault.
Do panów dołączył jeszcze Aerostar z Crossbody z narożnika!
Akcja po paru sekundach przeniosła się na górną linę, skąd
zleciał Everett. Otrzymał on Super Hurricanranę i Flip DDT.
1...2... DJZ jakoś przerwał pin. Pretendenci szykowali kolejny
atak, jednak oponent ich powstrzymał. Doszło do walki z Aerostarem,
który pozbawił tchnienia rywala po Springboard DDT! Jego Moonsault
jednak trafił na kolana mistrza i otrzymał on po tym ZDT oraz 630
Senton od Everetta!
Zwycięzcy:
Z&E – 17.01
Ocena: ***3/4 (No nieźle. Zaczynamy show z
grubej rury, bo dostaliśmy naprawdę świetne starcie czterech
doskonałych atletów. Po przerwie akcja ruszyła z pełną
prędkością i bardzo mnie cieszy to, że panowie otrzymali tyle
czasu.)
Po
filmie promującym dzisiejszy main event zobaczyliśmy jak Sonjay
Dutt kłócił się z Williamsem. Hindus obwiniał kumpla o atak i
kazał mu odetchnąć. Petey był wściekły, ale odszedł
zawiedziony. Jaka szkoda, że wiem kto jest tym tajemniczym
zawodnikiem.
A
teraz wracamy do klubu LAX. Santana oraz Ortiz rozmawiali
ze sobą i dołączyła do nich powracająca Diamante.
Panowie bardzo się ucieszyli, ale ich partnerka zapytała o co w tym
wszystkim chodzi. Ortiz uznał, że Król się wszystkim zajął, ale
Diamante nie była przekonana, bo chciała też wiedzieć gdzie jest
Konnan. Pojawił się także Kingston,
który przywitał koleżankę oraz ją uspokoił, gdyż Konnan czuje
się teraz naprawdę dobrze. Jeszcze dzisiaj Ortiz i Santana wrócą
do wygrywania. Byli mistrzowie odeszli, a Król zaproponował
Diamante przybicie żółwika. Ta nie była przekonana, ale
ostatecznie zrobiła to dla Konnana.
Walka
Nr.2: Cult of Lee vs LAX
LAX
rzucili się ze wściekłością na oponentów i zasypali ich atakami
w narożnikach. Po chwili zostali już tylko Konley oraz Ortiz. Byli
mistrzowie trochę zawiedli, ponieważ Caleb się ogarnął, ale
udało im się wrócić do gry. Santana załatwił rywala ciekawym
Double Foot Stompem, gdy Ortiz trzymał go w pozycji na Back Suplex.
Do ringu wbiegł wkurzony Trevor, ale on otrzymał Double One Night
Stand i Assisted Moonsault. Lee miał kłopoty, ale nieczystym
atakiem się uratował. Do ringu wszedł na chwilę Konley i była to
zagrywka Trevora, który szybko zmienił się z kumplem oraz wysłał
oponenta na liny. Santana został przeciągnięty po ringu i heelowie
zaczęli bawić się z nim w swoim narożniku. Caleb był teraz
legalnym zawodnikiem i udało mu się ogłuszyć rywala mocnym
kolanem. Dźwignia zatrzymała Santanę, który nie spodziewał się
Leg Sweepa. Wraca Lee, który jednak nie pozwala oponentowi na
ofensywę. Ciągłych zmian nie koniec – Konley próbował ogłuszyć
rywala i początkowo mu się to udawało. Pomógł mu trochę
partner, który zmierzał teraz do walki. Średnio mu to wyszło, bo
Santana załatwił go ciekawym Cutterem. Czy zobaczymy zmiany w obu
zespołach? Zgadza się. Ortiz powalił Konleya dwoma
Clothesline'ami, Back Body Dropem i do tego dorzucił Missile
Cannonball dla Trevora. Caleb starał się atakować, jednak on
otrzymał Sunset Flip Powerbomb oraz Superkick. Drugą akcję akurat
otrzymał od Santany. LAX mieli już dość i szykowali Assisted
Cutter. Na razie tego nie zobaczyliśmy, a Cult of Lee wykonali na
Ortizie Spinning Backfist i German Suplex. 1...2...Kick-out. Konley
szykował w takim razie jakiś skok, co mu się nie powiodło. Wraca
Santana z Superkickiem dla Trevora i Caleb ostatecznie zostaje
wykończony po Assisted Cutterze.
Zwycięzcy:
LAX – 7.27 via Pinfall
Ocena: **3/4 (Solidne starcie. LAX mogli
w końcu odnieść zwycięstwo i nawet nie potrzebowali do tego
pomocy Kingstona. Najpewniej już niedługo znowu staną się
pretendentami do pasów drużynowych.)
Powraca
Fact of Life, jeden z najlepszych segmentów w Impact
Wrestling. Eli uciszył
muzykę i chciał oczywiście coś powiedzieć. Powracamy do czegoś,
czego domagali się wszyscy. Mówimy o Fact of Life z jedynym i
niepowtarzalnym prowadzącym. Stoi tutaj, bo ma problem ze Scottem
Steinerem. Trzeba się jednak skupić na powrocie programu i w
związku z tym należy zrobić coś ciekawego. Poda nam listę pięciu
największych idiotów w Impact Wrestling. Piąte miejsce okupują
fani tego produktu. Są zazdrośni, bo chcą być Eli'm, a kobiety
chcą go oglądać. Czwarte miejsce otrzymuje ten, który je banany i
jest to Austin Aries. Kto zajmuje miejsce numer trzy? Oficjele Impact
Wrestling. Należy teraz zająć się drugą pozycją i ponownie
zajmują ją fani IW. Teraz jednak przychodzi moment ogłoszenia
największego idioty w Impact Wrestling. Drake nie spieszył się z
odpowiedzią, nacisnął parę razy swój magiczny guzik i
ostatecznie ogłosił, że miejsce numer jeden ma Moose. Eli zaczął
wyśmiewać Moose'a i przypomniał, że pokonał go w walce o
walizki. Slammiversary odbędzie się już niedługo i za tydzień
odbędzie się starcie o miano pretendenta. Moose otrzyma
tego dnia złoty bilet pociągiem zwanym Gravy Train. Po tych słowach
pojawił się wspomniany już Mr. Impact Wrestling. Wszedł on do
ringu i stwierdził, że Eli posiada aktualnie jedno z najlepszych
powiedzonek. Nie mógł słuchać jego gadania, gdyż lista Drake'a
jest głupia. Eli nie dość, że stracił pasy drużynowe, to
jeszcze poniósł porażkę z Pentagonem. Wychodzi na to, że nie
jest tylko idiotą, ale też przegrańcem. Eli uznał, że nie
potrzebuje złota, bo on jest tym złotem. Po tych słowach
zaatakował on oponenta, ale ten szybko zgasił go Bicycle Kickiem.
Drake jednak wiedział co się dzieje i postawił na Low Blow, a
następnie wykonał Gravy Train. Na sam koniec rzucił on swoim
podium na rywala i odszedł.
Walka
Nr.3: Rohit Raju vs Brian Cage
Hindus
próbował atakować, ale szybki Lariat pozbawił go życia. Cage
oczywiście potem dorzucił Weapon X i mamy koniec.
To
jednak nie wszystko. Pojawił się Matt
Sydal,
który zabrał mikrofon. Poprosił on publikę o oklaski dla Briana,
który wykazał się wielką siłą. Cage jest napakowany, opalony i
niszczy każdego na swojej drodze. Matt zauważył jednak coś
specjalnego w rywalu i skorzystał z pomocy swojego trzeciego oka.
Widzi on jego słabość, która jednak nie musi być trwała. Sydal
jest w stanie stworzyć z Briana najpotężniejszą maszynę na
świecie. Zrobi to, ale pod jednym warunkiem. Brian musi zrezygnować
z miana pretendenta. Po tych słowach złapał on oponenta za głowę,
ale to tylko wkurzyło Cage'a, który podniósł mistrza i wykonał
F5.
Zwycięzca:
Brian Cage – 0.44 via Pinfall
Ocena: brak (Fajny squash. Warto
zwrócić uwagę na wydarzenia po walce, bo Sydal całkiem nieźle
zagrał rolę myślącego heela, a Brian oczywiście go sponiewierał.
Panowie za tydzień spotkają się w ringu i zobaczymy kto odniesie
zwycięstwo.)
Eddie
Edwards przyjechał już do lasu i w niecenzuralnych słowach wyrażał
się o Callihanie. Kazał on kamerzyście nagrywać wszystko do
końca, nawet moment, jak Sami będzie umierał.
Josh
Matthews porozmawia
teraz z Austinem
Ariesem za
pomocą Skype'a. Aries nie chciał powiedzieć gdzie odpoczywa, bo
obawiał się masy fanów. Josh zapytał w takim razie o zdanie
mistrza na temat starcia Moose'a z Eli'm. AA uznał, że Eli przegrał
z nim dwa razy. Drugi rywal odnosił sukcesy w NFL, ale jeśli chodzi
o wrestling – nie idzie mu tak dobrze. Po chwili stwierdził, że
jego taktyka z poprzedniego tygodnia była bardzo skuteczna. Nie jest
ważne jak wygrywasz, bo statystyki tego nie pokazują. Zrobił co
miał do zrobienia i nie czuje się z tym źle. Jest posiadaczem
tytułów oraz jest najlepszy w tym biznesie. Czego chcieć więcej?
Matthews na koniec zapytał kto, według Ariesa, wygra walkę o miano
pretendenta. Austin stwierdził, że będzie to chyba Eli, ale Moose
też ma spore szanse, jednak brakuje mu tego czegoś.
Pokazano
nam teraz krótki materiał od Madison
Rayne,
która twierdziła, że Tessa jest tutaj łobuzem. Może i jest
utalentowana, ale nie potrafi się zachować jak należy. Madison
dodała, że bardzo cieszy ją powrót do IW i cieszy się, że mogła
uciszyć Tessę. Nie wróciła do federacji z intencjami występowania
w ringu, ale skoro już to zrobiła, to dlaczego nie mogłaby teraz
zgarnąć tytułu Knockouts? Teraz to pas będzie jej celem.
Tessa
Blanchard nie
zgodziła się z tym, że przegrała z Madison. Ona cały czas
wygrywa i nie żyje już przeszłością. Obok niej stanęła Kiera
Hogan, która przypomniała rywalce o jej porażce i za to nadziała
się na cios. Doszło do brawlu, który musiał zostać przerwany
przez ochroniarza.
Wściekły
Moose stwierdził, że Drake całkowicie spieprzył. Za tydzień nie
tylko dostanie wpiernicz, Eli poczuje wielką krzywdę.
Czas
jednak na main event. Eddie szukał
Callihana w lesie i spotkał jedynie Jake'a
Crist,
który zniknął. Sami pojawił się i gdy Edwards go zauważył, to
zaczął uciekać. To była jego zagrywka, gdyż Jake rzucił się na
oponenta. EE jakoś go powstrzymał i udusił przy pomocy jakiegoś
kija. Jeden z głowy, jeszcze dwóch. Eddie wyciągnął z jakiegoś
samochodu kolejny kij i nagle został zaatakowany przez Dave'a.
Drugi brat jednak również zawiódł i wylądował bez tchu w
bagażniku. Teraz pozostało zająć się Callihanem i
panowie na siebie ruszyli. Eddie poradził sobie początkowo lepiej,
ale padł na ziemię i Sami starał się go załatwić przy pomocy
swojego kija. Panowie bili się ze sobą na piachu i to lider OVE
miał więcej do powiedzenia. Zabrał on czaszkę jakiegoś
zwierzęcia i to z niej korzystał, żeby powstrzymać przeciwnika.
Długi brawl w okolicy drzewa zwyciężył Edwards. Zabrał on
kawałek rogu i wbił go z całym impetem w głowę przeciwnika!
Zakrwawiony Sami miał dość, ale ktoś przyjechał. Byli to Alisha
Edwards oraz Tommy
Dreamer,
którzy próbowali zatrzymać Eddie'go. EE chciał jednak to
zakończyć i nie zauważył ucieczki Callihana. Eddie był załamany,
a jego żona starała się go uspokoić. To samo robił Dreamer, ale
on załapał się na cios od Edwardsa! EE stwierdził, że dorwie
Sami'ego i poszedł go szukać. To by było na tyle. Ogólnie podobał
mi się ten materiał, wszystko nagrano w stylu Final Deletion, ale
tutaj starano się oddać dramaturgię całej rywalizacji. Eddie
znowu wyszedł zwycięską ręką, jednak wciąż nie pozbył się
Callihana na dobre i ciekawi mnie co będzie dalej. Trzeba to napisać
– to jeden z najlepszych feudów, które widziałem w ostatnim
czasie.
Kolejna dobra gala. Ciekawi mnie dalsze rozwinięcie sytuacji LAX i
OdpowiedzUsuńfeudu Edwards vs. Callihan, bo tam oczekiwania będą na pewno wysokie. Mam nadzieję, że poziom będzie dobry