28 kwietnia 2017

Impact Wrestling - 27.04.2017 - raport

Witam. Przyszła pora na kolejny Impact Wrestling. Odbędzie się walka pomiędzy LAX a Decay i stawką będą pasy drużynowe. Nie będzie to zwykła walka tylko Street Fight co oznacza, że może być naprawdę ciekawie.



Późno wstawiam ten raport, bo zapomniałem o tym, że wypada go dokończyć po powrocie z pewnego miejsca niekoniecznie związanego z Impact Wrestling. 


Zaczynamy od powtórek i okazało się, że w zeszłym tygodniu za szybko wyłączyłem Impact, bo zaraz po ostatniej walce Jeremy Borash przyłożył Joshowi Matthewsowi. No, ale trudno się mówi. Kto zaczyna dzisiejszy Impact? Josh Matthews, który miał coś do powiedzenia. Jeremy musi wiedzieć, że ta federacja nie toleruje znęcania się nad innymi. Borash po prostu krzyczy i jest zwykłym przegrańcem. Josh spędził cały tydzień w Nashville upewniając się, że będzie miał dla nas specjalną wiadomość. I zaraz powie co to jest. Gość, który stoi koło niego powie dokładnie co się stało. Typeczek przedstawił się i miał dla Jeremy'ego jakąś informację. Niestety Matthews zabrał notatnik i powiedział, że JB zostanie zawieszony od dnia dzisiejszego w randze komentatora. Chciałby żeby mu było przykro, ale wcale tak nie jest i Borash wylatuje. JB nie mógł w to uwierzyć i jacyś ochroniarze próbowali pomóc komentatorowi w odejściu. Jeremy próbował się tłumaczyć, ale nic z tego nie wynikło i w związku z tym po prostu odszedł. Da Pope podał mu jeszcze rękę na pożegnanie i JB odszedł w hańbie. Joshowi wypadł tutaj naprawdę dobrze, nawet pasuje do niego rola takiego frajera, ale cały czas boli mnie, że to komentatorzy prowadzą główny feud w IW.


Walka Nr.1: Trevor Lee vs Matt Sydal

Matt zaliczył powrót do federacji co oznacza, że IW naprawdę chce stawiać na X-Division. Wcale mi to nie przeszkadza. Lee zaatakował jeszcze przed gongiem rozpoczynającym walkę. Udało mu się wymierzył Clothesline, Uppercut i serię Stompów przy linach. Sydal miał wylądować w narożniku, ale udało mu się odpowiedzieć ładnym Enzuigiri, Roll-upem – nieudanym, ale szybko dorzucił on do tych akcji Low Kick, drugi Low Kick oraz Savate Kick. Matt próbował zaskoczyć przeciwnika skokiem z krawędzi ringu, ale to się nie udało, bo Shane Helms złapał jego nogę. Pozwoliło to Trevorowi na Penalty Kick i wracamy sobie do ringu. Były mistrz X-Division próbował przypięcia, które dało mu tylko 2-count. Postawił on w takim razie na potężny Biel Toss. 1...2...Kick-out. Matt nagle trafił przeciwnika desperackim Low Kickiem, ale Lee nie pozwolił sobie na przejście do defensywy i Sydal poleciał na matę. Trevor jednak zaczął niepotrzebnie krzyczeć i nadział się na Spinning Heel Kick oraz Destino? Nie, bo Matt zatrzymał się za przeciwnikiem i wykonał Last Call. 1...2...Kick-out. Były gwiazdor WWE nagle został sprowadzony do defensywy po otrzymaniu Jumping Forearma. Udało mu się zablokować Suplex na ładny Roundhouse Kick a po tej akcji dorzucił Standing Moonsault! Shane Helms musiał zainterweniować i niestety Lee przez przypadek na niego wpadł. Pozwoliło to Mattowi na Jumping Knee oraz Shooting Star Press! 1...2...3!

Zwycięzca: Matt Sydal – 4.45 via Pinfall (W sumie dobre widowisko, ale strasznie krótkie. Szkoda, że oficjelom zabrakło odwagi w podarowaniu tym panom dziesięciu minut. Najpewniej jednak chodziło tutaj o przypomnienie Sydala fanom oraz ofiarowanie mu mocnego zwycięstwa nad byłym mistrzem.)


Sienna spotkała Karen Jarrett i zapytała ją o mistrzynię GFW. Karen zaproponowała jej oglądanie walki, bo za tydzień to ona zmierzy się w walce z nią.


A do ringu zmierza Ethan Carter III. Fani nie byli zadowoleni z czynu ich bohatera i dali temu wyraz. Szanuję widownię IW za to, że potrafią uszanować tych złych jak i dobrych. W końcu to nie WWE gdzie heel dostaje najlepszą reakcję a na face'a potrafi się buczeć tylko z tego powodu, że dostaje zły booking. Wracajmy jednak do najlepszej federacji. EC3 miał wiadomość dla nowego reżimu, który jedyne czego chciał to zrobienie z IW coś wielkiego. On szanował ten reżim i sam domagał się szacunku. Ma wiadomość dla Bruce'a Pricharda, który chciał aby on znalazł siebie i tak się stało. W lustrze zobaczył prawdziwego upadłego boga, który prowadził tę federację na swoich barkach. Ma również wiadomość dla każdej nowej postaci, która zabiera jego miejsce. On pokona ich i wyśle z powrotem do miejsca z którego pochodzą. Ma też wiadomość dla publiczności. Wspierała go i nie chciała powrotu do bycia złym, ale teraz mogą po prostu pocałować go w tyłek. Ma też informację dla siebie – na Slammiversary powróci do bycia mistrzem i będzie żył w chwale. EC3 jest po prostu najlepszym gościem w każdym miejscu. A ostatnia wiadomość jest dla Jamesa Storma. Na pewno Kowboj jest wściekły i go obwinia. James jednak jest przeszłością i mógłby straszyć w domu duchów, bo tak jak wszyscy – jest niczym innym jak przepłaconym śmieciem. Szybko do ringu wbiegł wywołany czyli... James Storm. Kowboj zauważył, że EC3 od niego uciekł. Nie wini go za to co zrobił, bo obaj wiedzą o zazdrości Ethana. Tyłek Storma jednak należy do tej federacji i powie szczerze – czekał na pas od wielu lat. I nie zrobił tego, bo chciał tylko na to sobie zapracował. Co jest w tym śmiesznego? On może po prostu za każdym razem go skopać. Carter zaczął się śmiać a James dodał, że nie jest wcale pijany a Ethan nie jest piękną postacią z którą mógłby zatańczyć. A co więcej – jest ohydny. On właściwie lubi być pijany a skoro EC3 chce zatańczyć to może, ale jego rodzinka już go nie wyciągnie z tarapatów. Słuszna uwaga. Ethan uznał, że skoro James tego chce to się przekona. Kowboj dorzucił do tego, że EC3 stał się EC Bitch. To wystarczająco zdenerwowało naszego złośnika, który rzucił się na byłego członka DCC. Panowie wdali się w mocny brawl w ringu. Storm postraszył Cartera swoim Superkickiem, ale EC3 wycofał się i pomógł sobie jakąś siksą, która siedziała przy ringu. James ją przeprosił i spróbował kolejnego ataku, ale Ethan zaskoczył go Low Blowem i w ringu wykonał One Percenter. EC3 następnie powiedział, że James musi pamiętać, że nazwisko jego rywala to Carter i federacja go potrzebuje.


KM siedział sobie w restauracji i kłócił się z obsługą. Super segment, nie wiem dlaczego IW postanowiło ściągnąć do federacji takiego drewniaka. 


Walka Nr.2: Global Force Wrestling Women's Championship Match - Christina Von Eerie vs Ava Storie 

Panią numer dwa już znamy, bo jeszcze niedawno kryła się pod ringname'm Kayci Queen. Pani numer jeden natomiast jeszcze niedawno była członkinią Reno Scum i próbowała pobudzić publikę do wiadomego chantowania, którego nie da się po prostu opisać.

Ava zrobiła unik i nie chciała zaczynać od starcia. Christina ją zaprosiła do tego i wymierzyła kopnięcie, Snapmare oraz serię kopnięć. Do tego dorzuciła Corner Forearm, drugi Forearm oraz Player's Boot. Storie zablokowała jeden z ciosów i udało jej się Hair Pull Slamem wysłać Von Eerie na matę. Mistrzyni nagle odpowiedziała Forearmem, ale zaskoczył ją Sidewalk Slam od Avy. Szybko jednak Christina wróciła do ofensywy i po otrzymaniu paru ciosów trafiła Storie Clothesline'm, serią Headbuttów a także ciekawym Backstabberem.

Zwyciężczyni: Christina Von Eerie – 3.00 via Pinfall (Takie sobie. Ava za dobra w ringu nie jest a Christina wyglądała strasznie niepewnie. Ma ona szansę na jakiś sukces w IW, ale musi trochę ogarnąć tremę, którą według mnie tutaj czuła.)


Swoggle powrócił aby potargać włosy Rockstar Spuda. Nie wiem o co tutaj chodziło, ale tak zauważyłem, że Spud przecież zapowiada teraz pojedynki. No nieźle, zupełnie tego nie wyczułem. Po tym świetnym segmencie zobaczyliśmy wideo od Low Ki'ego, który gadał jakieś smuty. Następnie zobaczyliśmy fajne promo rywalizacji Edwardsa z Richardsem.


MacKenzie Mitchel zapytała Alberto El Patrona o jego zdanie na temat walki o pas mistrza świata IW. Szybko przeszkodził mu Magnus, który uważał, że ma złoty bilet i powinien dostać walkę o pas IW. Karen Jarrett postanowiła to przerwać i powiedziała, że pas GFW niczego nie gwarantuje. Ma już dość tej kłótni i za dwa tygodnie El Patron zmierzy się z Magnusem o pas GFW. 


Nr.3: Impact Grand Championship Match – Moose vs Davey Richards

Moose pojawił się z jakimiś dwoma graczami NFL, ale jako, że nie znam się na tym sporcie to nie przedstawię tych panów. Albo nie, jednak przedstawię, bo wyświetlono mi podpis. Jeden to Gary Barnidge a drugi to Deangelo Williams.

Runda 1: Moose wściekle rzucił się na rywala, ale nic nie zrobił, bo spotkała go seria Middle Kicków. Mistrz jednak nie był wzruszony i potraktował przeciwnika Chopem i Big Bootem. Diving Moonsault nie udał się, bo Davey zaskoczył go Superkickiem i następnie postawił na Dragon Screw. Richards obrał sobie za cel nogę przeciwnika, ale dość szybko Moose go odrzucił i wykonał Chop. Niestety Davey skontrował jedną z akcji na Low Dropkick i po tym ciosie zapiął Figure Four Leglock. Dźwignia sobie trwa, właściwie nic się nie dzieje. Powoli mija czas i czy minie on do końca rundy? Zgadza się, ale jeszcze przed końcem oponent byłego członka Wilków złapał lin.

Runda 2: Na razie punktacja mówi o tym, że Davey wygrywa. I nie jest to słaba przewaga, bo zwycięża on wynikiem 30-27. Rozpoczyna się kolejna runda co pozwoliło Richardsowi na wściekłą serię kopnięć oraz próbę duszenia w narożniku. Mąż Angeliny Love wszedł na liny aby wykonać Diving Foot Stomp, ale akcja nie trafiła w cel i Moose wykonuje Pop-Up Powerbomb, Running Senton oraz Diving Moonsault! 1...2...Kick-out. Mistrz Impact Grand trafił swojego rywala serią Chopów, ale Game Changer w cel nie trafił. Richards zablokował akcję na parę kopnięć, ale nie udało mu się zaskoczyć przeciwnika Handspring Springboard Kickiem, bo były partner Bennetta go złapał od tyłu i nie pozwolił następnie na Pop-Up Kick pozwalając sobie na Clothesline. 1...2...Kick-out. Osłabiony Davey przeszedł do ofensywy, ale na bardzo krótko z powodu otrzymania Bicycle Kicka. Game Changer znowu został zablokowany a czas dobiegł końca.

Runda 3: Moose zniwelował przewagę przeciwnika i po rozpoczęciu trafił Richardsa Dropkickiem. Davey wyleciał z ringu i wrócił po 30 sekundach pozwalając sobie na... no właśnie okazuje się, że na nic, bo mistrz trafił go Chopem i zaplanował Superplex. Były członek Wilków próbował blokować tę akcję i zaskoczył rywala Sunset Flip Powerbombem z narożnika! Następnie dorzucił on do tego Penalty Kick i Abyss Stomp! 1...2...Kick-out! Szybko po tej akcji zapiął Ankle Lock! Nagle jednak do ringu ruszył Eddie Edwards! Zaatakował on swojego rywala co spowodowało dyskwalifikację!

Zwycięzca: Davey Richards – 2.10 w trzeciej rundzie via DQ (Solidny pojedynek, który oglądało się dobrze. Panowie potrafili siebie wyczuć i nieźle współpracowali. Decyzja o DQ jest według mnie dobra, bo Richards i Moose porażki nie potrzebowali. Nie podoba mi się jednak to co się stało po walce.)

Sędziowie i ochrona zapobiegli dalszemu atakowi Edwardsa na swojego byłego przyjaciela i Davey był z tego powodu bardzo zadowolony. Wdał on się jednak w sprzeczkę z jakimś białasem z ekipy Moose'a, ale ten go po prostu popchnął i wykonał Scoop Slam. Nie potrzebowałem Gronka również w Impact Wrestling.


Pora na powtórkę z całej walki LAX vs jobberzy z zeszłego tygodnia. Nie wiem po co ją tutaj wrzucono, ale oglądam IW od dawna i powinienem się już przyzwyczaić do takich zabiegów.


Prawdopodobnie ten typ, który przegrał w zeszłym tygodniu narzekał na to co się stało podczas walki, ale Decay się gdzieś tam pojawiło co spowodowało, że gość odszedł. A do Orlando powrócił Swoggle, który postanowił zniszczyć karteczki z których korzysta Rockstar Spud. Co to było? Co jednak jest jeszcze gorsze? Anglik pogonił Swoggle'a i przez przypadek zdjął jego gacie. Zawstydzony karzeł uciekł na zaplecze. Dlaczego?


Walka Nr.4: Matt Sigmond vs Kongo Kong

Matt postanowił uciec, bo obawiał się starcia z grubasem. Laurel Van Ness zatrzymała Sigmonda, który otrzymał cios od Konga. Wracamy do ringu. Matt próbował jakichś uderzeń, ale spotkał się z Dropkickiem i Corner Splashem od przeciwnika. Jobber zaczął sobie radzić i nawet potraktował oponenta Jawbreakerem, a następnie na niego skoczył, ale Kongo Kong złapał go i postanowił wykonać ładny Powerslam. Sigmond otrzymał jeszcze serię ciosów w twarz, Kongo Cannonball oraz Diving Splash.

Zwycięzca: Kongo Kong – 2.00 via Pinfall (Dalej nie kupuję postaci Konga, który według mnie jest tutaj tylko aby trochę dominować i w ostatecznym pojedynku podłożyć się jakiemuś Sutterowi czy coś w tym stylu. Chcę go zobaczyć w wymagającej walce, a nie kolejnych squashach, bo z nich nic nie wynika.)


Walka Nr.5: Fallah Bahh & Mario Bokara vs Veterans of War


Bahh i Bokara dostali nawet ciekawą wejściówkę z pasami jakiejś federacji w stylu GFW. Nie były to jednak pasy Global Force Wrestling, tylko jeszcze bardziej niszowej organizacji. A Veterans of War to drużyna złożona z Mayweathera (Crimsona) i Wilcoxa (Jax Dane). Wejściówka raczej nie porywa, panowie też wyglądali jakby mieli tu być za karę, ale moje negatywne nastawienie na pewno nie pomoże w odbiorze tej walki co oznacza, że lepiej będzie jeśli się już zamknę.

Zaczynamy od chantów „USA” i Mayweather zaczął od silnego popchnięcia. Bokara pochodzi z Chorwacji, a przynajmniej taką flagę ze sobą nosi więc jego chanty nie zadowoliły. Mario zaskoczył rywala kolanami w twarz, ale Crimson go złapał i wykonał Back Body Drop. Ciężko będzie mi pisać Mayweather więc nie obraźcie się jeśli czasem napiszę Crimson. Do ringu wchodzą teraz Fallah Bahh oraz Jax Dane. Bahh zaczął dominować i drzeć ryja, ale Jax nie był pod wrażeniem i podniósł przeciwnika aby wykonać Samoan Drop. Veterans of War wykonali parę uderzeń na osłabionym Fallahu i z ringiem pożegnał się Bokara. Czas na zmianę i panowie wykonali Fall of Man. Mario przerywa pin co pozwoliło Bahhowi (Janowi Sebastianowi, ale beka) na zmianę. Mayweather otrzymał Double Suplex, ale szybko się ogarnął i wyrzucił z ringu wszystkich. Chorwat wrócił do ringu szybko i od razu spotkał go marny los czyli Pop-Up Powerslam oraz odwrócony Magic Killer od przeciwników. Akcja widowiskowa, ale Jax tyle w niej pomógł, że właściwie mogło go nie był przy robieniu tego finishera.

Zwycięzcy: Veterans of War – 3.40 via Pinfall (Jeśli to miał być dobry debiut to taki niestety nie był. Nie winię tutaj Weteranów, bo goście mają ciekawe akcje drużynowe i jako tako się prezentują. Ciężko jednak pokazać się z niezłej strony jeśli Twoim przeciwnikiem jest Yokozuna w wersji light, którego gimmick polega na darciu ryja. Być może chodziło o pokazanie, że VoW są strasznie silni i każdy imigrant jest dla nich jedynie kolejnym fragiem w Battlefieldzie. Będę obserwował ich kariery, ale obawiam się, że Mayweather i Wilcox nie są w tak dobrej formie aby dać nam tyle rozrywki i świetnego wrestlingu co na przykład robi LAX.)

Mayweather po walce przedstawił swoją osobę oraz swojego kolegę. Wcześniej byli znani pod innymi imionami. Obaj jednak byli w wojsku i pokazali się z bardzo dobrej strony. Musieli służyć państwu i odbyli misję w samym Afganistanie. Musieli to zrobić i jeśli musieliby zrobić to jeszcze raz – nie byłoby problemu. Szanują tę flagę i przekonali się, że dusza wojownika żyje w nich. Chcą podziękować wszystkim za wsparcie, ale teraz przywracają bitwę do Impact. Ich celem są pasy drużynowe i to wszyscy wspólnie tworzą Veterans of War. Niezłe promo, podobało mi się. Mayweather wiedział jak wywołać dobrą reakcję i z tego skorzystał. Jak cholera czeka ich feud z LAX, bo przecież oni nie są z USA to trzeba ich się pozbyć. Jedyne co mi się nie podobało to reakcja Wilcoxa, który przez cały ten segment wyglądał jak goryl we mgle. 


Swoggle powraca aby zaatakować Spuda młotkiem. Chcę wiedzieć dlaczego małemu karłowi pozwalają na użycie broni, która może zabić a Borasha zawiesili za użycie ciosu w mordę. Proszę o trochę konsekwencji.


Eli Drake rozmawiał z Tyrusem. Jedna rzecz nie daje mu spać. Tydzień temu IW był na żywo. Nikt jednak go nie zobaczył. Czy ktoś go zapytał o jego zdanie? Oczywiście, że nie. Oficjele dają innym walki o pas bez powodu, a osoby takie jak El Patron po prostu chcą pasa. I on chce wiedzieć dlaczego to Eli nie dostał szansy. Jest ignorowany i nie powinien być ignorowany. Musi się tym zająć i Drake odszedł zostawiając znudzonego Tyrusa w spokoju. Eli, weź Ty spakuj manatki i wyjeżdżaj do NXT, bo w IW mają Cię wyraźnie w pupie a tam chociaż masz szansę na jakiś sukces.


Walka Nr.6: Impact Wrestling Tag Team Titles Street Fight Match – LAX vs Decay

LAX niczym The Shield – wchodzą przez publiczność. Panowie rzucili się na pretendentów a ja znowu muszę sobie przypomnieć który to Santana a który to Ortiz. Abyss pozbył się jednego z członków z ringu a Steve trafił swojego rywala serią łokci, dorzucił Corner Back Elbow oraz serię Clothesline'ów. Abyss lał się z Santaną a Ortiz wylądował w narożniku. Przyszła pora na Cannonball, ale Santana powrócił do ringu aby wymienić się z przeciwnikiem ciosami. Udało mu się wykonać Enzuigiri i jego partner dorzucił Samoan Driver. To jednak nie koniec i Santana ogłuszył członka Decay Shining Wizardem. Wmieszał się Abyss, który nie wykonał Chokeslama, ale szybko się ogarnął i obalił przeciwników Clothesline'm. Przyszła pora na jakieś bronie i do ringu poleciał stół oraz deska z drutem kolczastym.
Po przerwie w ringu była kolejna deska oraz krzesło. Abyss chciał wykonać Chokeslam, ale Homicide uratował kolegę za pomocą ciosu w plecy Monstera. Ortiz użył krzesła, ale powstrzymał go Crazzy Steve. Nie trwało to długo i mistrz drużynowy posłał oponenta w narożnik, a następnie zabrał śmietnik, który poleciał w plecy Kanadyjczyka. Abyss też otrzymał uderzenie i LAX poprawia stół. Niestety nie rzuca nikogo na niego, bo panowie zaczęli używać tacki oraz krzesła. Użyty został jeszcze kij do kendo i dominacja LAX trwała nieustannie. Do ringu wrzucony został kolejny śmietnik, ale pojawiły się również pinezki. Mistrzowie chcieli wykonać Double Superplex, ale akcję przerywa Abyss i pozwoliło to Steve'owi na Diving Crossbody. LAX następnie otrzymało Double Chokeslam. Teraz to Decay zaczyna atakować i użyty zostaje śmietnik, ale także kij do kendo. Konnan, Diamante i Homicide oglądali ze spokojem starcie. Właściwie na razie nic specjalnego się nie dzieje, ale nie, nie, Ortiz blokuje akcję Steve'a i wyrzuca go z ringu. Rusza on na Abyssa, ale ten rzuca krzesłem w jego głowę i łapie go co miało pozwolić Rosemary na oplucie przeciwnika. Niestety akcja nie trafia w cel, bo trafia w twarz Abyssa, który ląduje na desce z drutem dzięki akcji Ortiza! Rosemary została zaskoczona German Suplexem od Diamante a LAX nie skończyło swojej dominacji, bo wykonują oni Cannonball na Abyssa, który został zgnieciony deską. Steve wraca do ringu i częstuje on Ortiza Death Valley Driverem w narożnik! Pin jednak przerywa Konnan co miało pozwolić Homicide'owi na Gringo Killer. Kanadyjczyk zablokował akcję i pozbył się intruza. Ortiz został ustawiony na stole, ale to nie koniec, bo Steve obsypał go pinezkami! Jest to przykry widok, ale jeszcze smutniejsze będzie gdy Ortiz otrzyma bolesną akcję. Do akcji wraca Homicide i przy pomocy Santany Steve został ogłuszony. Panowie uznali, że to pora na super akcję i rzeczywiście! Panowie wykonali Super Street Sweeper na stół z pinezkami! OMG! 1...2...3!

Zwycięzcy: LAX – 10.50 via Pinfall (Doskonały street fight, właściwie niczego tutaj nie brakowało. LAX świetnie działali z Decay, którzy nie próżnowali i pozwalali sobie jak zwykle na hardcorowe akcje. Oczywiście byłem pewien zwycięstwa ekipy złożonej z Ortiza i Santany i nie dlatego, że sprawdziłem wcześniej wyniki tylko z tego powodu, że Decay i tak się rozpada po tej walce. Żegnamy Steve'a, działał dobrze, ale no cóż. Nawet najlepsi odchodzą. Bardzo podobało mi się w tym starciu to, że użyty został każdy przedmiot a tempo nigdy nie zwalniało. Końcowy spot to już w ogóle mistrzostwo i szanuję tę walkę. Polecam.)

1 komentarz:

  1. Fajna walka Xów choć niestety krótka. Szkoda, że dostali tylko 5 minut, ale mam nadzieje, że w następnych dniach Matt Sydal dostanie więcej czasu na przypomnienie się fanom. Chłopak ma talent i z chęcią widziałbym go na stałe w IW.

    Podobał mi się segment z udziałem EC Bitch i Jamesem Stormem. Obaj są gwarantem świetnych potyczek słownych i każdy segment będzie mi się oglądało bardzo dobrze. Ich feud pewnie potrwa do Slammiversary lub nawet dłużej. Ciekawe jak będzie w ringu, oby panowie nie zawiedli. EC3 jest świetny zarówno jako heel i face, ale ten heel turn troszke go odświeży.

    Walki o pas Grand jakoś wogóle mnie nie interesują nawet jeśli jest w nich Richards. Kompletnie nie czuje tego pomysłu i jak dla mnie jest zbędny ten pas. Chętnie bym go wyrzucił, a zostawił jakiś inny z GFW. Akcja po walce ok. Nikt z nich nie mógł przegrać, więc DQ jak najbardziej słuszne, a dodatkowo podgrzali nam atmosfere między Richardsem i Edwardsem, a Moose wyszedł zwycięsko.

    Matt Sigmond vs Kongo Kong kompletnie zignorowałem. Nie przemawia do mnie postać Kongo.

    Tak samo jak nie rusza mnie Fallah Bahh & Mario Bokara. Obu bym wypieprzył. Za to debiut VOW ok. Nie mogli się popisać ringowo, ale sam pomysł takiego TT jest ok. Kto jak kto, ale Amerykanie będą ich wspierać na galach.

    Street Fight na wysokim poziomie. Cały czas coś się działo, sporo przedmiotów poszło w ruch, a końcowy spot świetnie końćzy przygodę Crazy Steve'a w Impact Wrestling. Decay miało fajny start, ale w ostatnich tygodniach widać było, że ich blask przemija. Przynajmniej zakończyli to w świetnym stylu.

    OdpowiedzUsuń