23 marca 2018

Impact Wrestling - 22.03.2018 - raport


Witam wszystkich fanów Impact Wrestling. Już dzisiaj dowiemy się kto zostanie zwolniony (próbuję udawać, że nie wiem), ale to nie koniec atrakcji, gdyż okaże się kto jest prawdziwym potworem w federacji. 


Tym razem nie zaczynamy od walki. W sumie przyda się jakaś odmiana. To jest ciekawe, że od prawie dwóch miesięcy za każdym razem na początku pokazywane jest starcie, a teraz piszę, że nie chcę walk, a wolę jakąś gadaninę. W każdym razie – do ringu wszedł Alberto El Patron, który chciał przejść od razu do biznesu. Jest osobą gotową do walki i czuje to nawet teraz, bo w końcu dostał tego co chciał. Znalazł prawdziwego czempiona i jest nim Austin Aries. Już na Redemption PPV uda mu się odzyskać ten tytuł, ale jest osobą, która woli walczyć, a nie rozmawiać. Aries nazywa się najwspanialszym gościem na świecie, ale to wszystko kłamstwo, gdyż to on – Alberto El Patron jest tutaj najlepszy. Po tych słowach zjawił się wspomniany Austin Aries. Miał on oczywiście ze sobą kilka tytułów. Pretendent klaskał podczas wejścia rywala i Double A poprosił go o spokój. Aries dodał, że obaj pochodzą z innych światów, ale właściwie to się nie różnią. Kochają profesjonalny wrestling, zdobywają tytuły i walczą na najwyższym poziomie. Coś jednak między nimi się nie zgadza. Prawdą jest to, że Austin jest najwspanialszym człowiekiem na świecie i nie ma lepszego od niego. Mówi po prostu jak jest. Alberto natomiast dobrze wie kim jest i kiedy patrzy się w jego oczy – widzi się sukinsyna. Tutaj gierki się nie przyjmą i on nie będzie kłamał. Jeśli El Patron chce pasa to może go zdobyć w kwietniu. El Patron uznał, że zdobędzie mistrzostwo, ale zanim do tego dojdzie to chce przekazać coś prawdziwego swojemu oponentowi prosto w oczy. Aries jest mistrzem, ale nie może pokonać El Patrona. Meksykanin ma coś do udowodnienia oraz chce swojej zemsty. Umarłby dla tych ludzi i dlatego na Redemption zobaczymy który z nich jest lepszy. Austin też miał coś do udowodnienia – załatwi swojego oponenta oraz odeśle go daleko od siebie. El Patron kazał mu się cieszyć tytułem, bo jest tutaj dumą samego Meksyku. Potem odszedł i poprosił o muzyczkę dla Ariesa. Ta zagrała, Austin to docenił, ale Double A jednak stwierdził, że jego muzyka powinna zostać zagrana na końcu i to utwór El Patrona powinien zostać puszczony. Tak się właśnie stało i AA na koniec powiedział, że Alberto powinien się cieszyć tą muzyka, bo na pewno jej nie usłyszy po ich starciu w kwietniu. Hmmmmm, to bardzo dziwnie prowadzony feud, który niby polega na okazywaniu sobie szacunku, ale tak naprawdę widać, że obaj panowie nie darzą siebie sympatią. Zobaczymy jak to się potoczy dalej – ich walka ma pewną rangę i może to być ciekawy main event gali PPV.


Walka Nr.1: Trevor Lee vs Fallah Bahh

Bahh zaczął od rozbawiania publiki swoim chantem, a to nie spodobało się Trevorowi, który popchnął rywala. Oczywiście FB odpowiedział tym samym i wyszło mu to o wiele lepiej. Lee postanowił uderzyć kilka razy przeciwnika oraz przejść do Headlocka, jednak to nie był dobry plan. Fallah wykonał Shoulder Block, potem przeszedł po oponencie i szykował Samoan Drop. Caleb Konley przeszkodził mu, a to pozwoliło Trevorowi przejąć inicjatywę i wykorzystać swoją szybkość do powalenia rywala. Udało mu się jeszcze trafić Bahha Penalty Kickiem i skorzystać z pomocy Konleya, który rzucił większym wrestlerem w schodki. Lee wściekle rzucił się po tym na przeciwnika oraz czekał aż ten odmówi dalszej walki. Tak się oczywiście nie stało, więc były mistrz X-Division przeszedł do desperackich ciosów. Zdenerwowało to Fallaha, który przerzucił rywala nad siebie Back Body Dropem, a po tym wykonał Banzai Drop. Obolały Lee trafił jeszcze na serię Clothesline'ów i zmuszony był wycofać się z ringu. Caleb chciał mu pomóc i nie do końca im wyszło, gdyż FB wciągnął obu gości do ringu i się po nich przeturlał. Następnie pozostało wykonać Samoan Drop, który nie wystarczył Bahhowi do zwycięstwa, bo Lee dotknął swoją nogą lin. Czas w takim razie na kolejny Banzai Drop, który jednak się nie udał. Trevor próbował ataku, ten zawiódł, więc lider Cult of Lee zaczepił sędziego. To pozwoliło Konleyowi w uderzeniu oponenta i jego partner przypiął oponenta po jakimś Slamie.

Zwycięzca: Trevor Lee – 5.30 via Pinfall
Ocena: ** (Nawet ciekawe starcie, ale nie wnosi ono do storyline'ów zupełnie nic.)



Sami Callihan stalkował sobie żonę Eddie'go Edwardsa, która próbowała zameldować się w hotelu. Zobaczył to Eddie, który zdecydował, że ruszy w pogoń za przeciwnikiem i uratuje żonę.


Walka Nr.2: X-Division Title Match – Matt Sydal vs Rohit Raju

Matt dostał nowy utwór na wejście, a starcie ogłaszane jest jako pojedynek o pas. W związku z tym właśnie tak je zapisałem, ale wiele źródeł pisze o tym, że tytuł wcale nie był na szali. Zaraz jednak zobaczymy jak to dokładnie będzie i ten zbędny monolog okaże się jeszcze bardziej zbędny. No, tak jak myślałem, pas poszedł w górę, podniósł go sędzia, a to oznacza, że stawką w tej walce nie będzie maska mistrza.

Panowie rozpoczęli od zwarcia, ale szybko zostało ono przerwane, bo tak postanowił Sydal. Ręka Rohita została po tym wykręcona i to nie koniec, gdyż poleciał on jeszcze na matę. Warto wspomnieć, że razem z Mattem zjawił się Josh Matthews i komentuje sam Sonjay Dutt próbujący stwarzać pozory, że nikt niczego nie nagrywał wcześniej. Hindus w tym momencie miał swoją szansę i postawił na Low Dropkick plus Shining Wizard. To jednak było za mało na mistrza, który zaskoczył pretendenta Spinning Heel Kickiem, a po tym dorzucił serię Low Kicków i Sliding Knee Attack. Raju nie mógł sobie pozwolić na tak szybką porażkę i próbował uderzać rywala, który jednak wykazał się większym doświadczeniem. Zapiął on Muta Lock – oczywiście Rohit uwolnił się i nie miał z tym problemów. Hindus następnie postawił na ciekawą kombinację ataków zakończoną Swinging Neckbreakerem. 1...2...Kick-out.

Po przerwie sytuacja była pod kontrolą Rohita, ale nie na długo, bo Sydal załatwił go Sunset Splitem oraz Standing Moonsaultem. 1...2...Kick-out. Matt po tym uznał, że kilka Low Kicków załatwi sprawę, ale Raju uratował się przed nimi mocnym Big Bootem. Następnie udało mu się zgnieść twarz oponenta serią Player's Bootów w narożniku i kolanem. Potem wykonał Roll-up i Jumping Knee. 1...2...Kick-out. Mistrz X-Division nagle się ogarnął oraz powalił pretendenta High Kickiem. To oczywiście było za mało, ale panowie powstali, żeby powymieniać się ciosami. Wymianę wygrał Matt z German Suplexem dla przeciwnika. 1...2...Kick-out. Na Shooting Star Press jeszcze na szybko. Hindus doskoczył do Amerykanina, ale ten załatwił go w narożniku Sunset Flip Powerbombem, a następnie wygrał po Air Sydal.

Zwycięzca: Matt Sydal – 11.30 via Pinfall
Ocena: *** (Dobra walka, ale naprawdę żałuję, że fani potraktowali to jako przerwę na Facebooka. Panowie dali ciekawe widowisko, Rohit miał sporo do pokazania i nie zawiódł. Oczywiście było pewne, że umoczy, ale może być niezłym wzmocnieniem X-Division. Matt natomiast zgarnia kolejną wygraną i pora wyłonić nowego pretendenta.)



W międzyczasie odbywają się krótkie wywiady z osobami, które zgarnęły walizki Feast or Fired.


Walka Nr.3: Knockouts Title Match – Allie vs Sienna

Cieszę się z powrotu Sienny, której dawno nie widziałem w telewizji. Wiemy jednak, że podczas tapingów doznała nieprzyjemnej kontuzji, a ta wykluczyła ją z występowania w ringu. Pozostaje w takim razie na nią poczekać do kolejnych tapingów. Ogólnie to rozwala mnie jak komentatorzy jarają się wygraną mistrzyni, której to drugi reign z tytułem, nie pierwszy. Ktoś musi sobie przypomnieć sytuację z Marią Kanellis.

Sienna od razu postawiła na wściekły Big Boot i serię uderzeń. Przeciągnęła ona również oponentkę po linie oraz zasypała ją Stompami w narożniku. Kolejnym jej pomysłem było uduszenie jej nogami, ale jedna z szarż spotkała się z kontrą. Mistrzyni pozwoliła sobie dzięki temu na serię potężnych Forearmów. Jeden z nich został zatrzymany, ale Allie nie chciała odpuścić. Pretendentka ją w takim razie złapała i wykonała Fallaway Slam. 1...2...Kick-out. Wracamy do Stompów, których zadaniem było załatwienie mistrzyni. Ta nie mogła się na to zgodzić i skontrowała Samoan Drop na Backstabber. Następnie dorzuciła masę ciosów, kontrę w narożniku i klasyczny dla siebie Reversed Shotgun Dropkick. Potem przyszła pora na Clothesline, Superkick i Codebreaker. 1...2...Kick-out. Sienna zablokowała następny atak oponentki, którą dodatkowo załatwiła Discuss Lariatem. Ten nie wystarczył, żeby wygrać, więc miał zostać wykonany AK47. Tak się nie stało, a Allie zaskoczyła przeciwniczkę Superkickiem i wygrała pojedynek.

Ale zaraz, Braxton Sutter jeszcze sobie nie odpuścił. Dobrze wie, że ostatnio oboje mają pewne problemy, ale chce, żeby jego dziewczyna go zrozumiała. Teraz on już czuje co jest dla niego ważne i kiedy zamyka oczy widzi Laurel... To znaczy Allie. Mistrzyni wygląda świetnie oraz sprawuje się dobrze jako mistrzyni i oczywiście ją bardzo kocha. Jest tutaj, ponieważ chce się oświadczyć. Allie oczywiście się nie zgodziła, ale nagle za nią zjawiła się jakaś ciekawa postać i była to... Su Yung! Debiutantka pozwoliła sobie na serię ciosów oraz Panic Switch.

Zwyciężczyni: Allie – 3.58 via Pinfall
Ocena: **1/2 (Krótkie, ale naprawdę fajne. Allie zgarnęła dominującą wygraną i było to jej potrzebne. Debiut Yung na plus, gdyż obrała ona sobie za cel grubą rybę w Impact Wrestling. Oczywiście pewne jest to, że kiedyś zobaczymy jej pojedynek z Rosemary i niech to się odbędzie na jakiejś gali PPV.)



Eddie Edwards ruszył w pogoń za swoją żoną. Oczywiście użycie windy byłoby zbyt mainstreamowe i w związku z tym skorzystał on z miliona schodów. Gdy już wszedł do góry to wszedł do pokoju żony, ale ta spokojnie spała. Alisha chciała wiedzieć o co chodzi i dodała, że czuje się dobrze. Eddie próbował szukać Callihana, ale oczywiście nie było go w pokoju. W związku z tym Edwards uznał, że może sobie iść, no wspaniały mąż, bo przecież wracając teraz do pracy nikt nie będzie mógł już zaatakować mojej laski. W każdym razie Eddie wychodząc szturchnął jakąś napakowaną siksę, ale to nie była kobieta, a Callihan przebrany za sprzątaczkę. Sami zaatakował rywala i przestał gdy Alisha zagroziła, że zadzwoni na policję.


Walka Nr.4: Monster's Ball Match – Abyss vs Kongo Kong

Panowie zaczęli od powolnej wymiany uderzeń w głowę. Wszystko zostało zakończone mocnym Body Blockiem od Konga, który wrócił do ciosów w twarz. Pora na Corner Body Block oraz próbę uduszenia. Kolejna szarża spotkała się z kontrą ze strony Abyssa, który uderzył następnie oponenta śmietnikiem.

Po przerwie Kongo ustawił stół w narożniku. W przerwie Kongowi udało się rozwalić przeciwnika na stole, ale innym. W każdym razie powracamy do akcji i KK spada z góry za sprawą Deadly Drive'a od Abyssa. Spod ringu zabrane zostały pinezki i ktoś na pewno na nich wyląduje. Na razie zostały one tylko wysypane. Mieliśmy zobaczyć Chokeslam, ale nagle Jimmy Jacobs uderzył Abyssa kijem do kendo w plecy. Potwór nie był zadowolony i zaczął gonić Jacobsa, który starał się wycofać. Miał on jednak pewien problem, ponieważ za nim stał Father James Mitchell z Janice. Jimmy uznał, że w ringu będzie bezpieczniej, ale wcale tak nie było i tam został on złapany pod Chokeslam. Kongo Kong uratował swojego pana i postanowił wykonać Uranage na pinezki i odbiorcą tego rzutu był oczywiście jego przeciwnik z którym feuduje on od jakiegoś czasu. 1...2...Kick-out. Zaskoczony KK zdecydował, że ustawi Abyssa na stole i wykończy go Diving Splashem. Czy do tego dojdzie? Nie do końca i Kong nagle otrzymuje cios oraz Powerbomb przez stół! 1...2...Kick-out! W ręce Abyssa dostała się Janice, ale Kongo nagle złapał rywala pod Chokeslam i wykonał go na deskę z drutem. Potem pozostało wykonać Diving Splash i wyłoniony został nowy potwór Impact Wrestling.

Zwycięzca: Kongo Kong – 12.20 via Pinfall
Ocena: ** (Szanuję sam koncept oraz pomysł na feud, który naprawdę mi się podobał, ale nie będę ukrywał, że starcie nie porwało i ocenę nawet trochę zawyżyłem. Abyss aktualnie jest jedynie fajnym dodatkiem do rosteru, ale powinien on się już na dobre zająć pracą na zapleczu. W walce brakowało tempa, ale chociaż nie można narzekać na brak spotów. Cel został oczywiście osiągnięty – Kong jest nowym potworem, ale co mu z tego przyjdzie? Pozostaje jedynie zaczekać na rozwój wydarzeń.)



Na samym końcu zostaną otworzone walizki Feast or Fired. Ceremonię przeprowadzi Jeremy Borash, który oczywiście powiedział co się stanie z jedną osobą. Zostanie ona oczywiście zwolniona. Jako pierwszy do otwarcia został poproszony Eli Drake, który miał neseser numer jeden. Dowiedział on się, że ma on szansę na walkę o pasy drużynowe. Eli nie był zadowolony, gdyż nawet nie miał partnera, ale jego szczęściem było to, że zostaje on w federacji. Teraz zobaczymy o co powalczy Petey Williams. Kanadyjczyk zobaczył, że jego nagroda gwarantuje mu szansę starcia o pas X-Division. Wszystko wyjaśni się już za chwilę, ponieważ pozostali EC3 z Moose'm. JB dodał, że jeden z nich zostanie zwolniony i panowie otworzyli swoje walizki jednocześnie. Moose jeszcze został poproszony o ostatnie słowo, ale chciał, żeby wszystko już się skończyło. Ethan natomiast wyśmiał rywala, któremu życzył zwolnienia. Jedna z nagród została otwarta i dowiedzieliśmy się, że to Moose zdobył szansę walki o pas mistrza świata! Ethan jednak nie otworzył swojego nesesera, ponieważ nie mógł uwierzyć w sukces oponenta. JB życzył Carterowi wszystkiego dobrego w przyszłości, ale dla formalności chciał, żeby EC3 otworzył walizkę. Ten jednak tego nie zrobił i stwierdził, że to nie jego nagroda, ponieważ to Ishimori ją zgarnął. Borash przypomniał, że EC3 wygrał tę walizkę, ale ten stwierdził, że nic nie zmusi go do otwarcia tego co wygrał. Jeremy w takim razie sam to zrobił i okazało się, że Ethan zostaje zwolniony. Nie będzie zaskoczeniem jeśli napiszę, że kompletnie się tego nie spodziewałem. JB znowu życzył byłemu już pracownikowi szczęścia, a Carter zapytał czy to jakiś żart. Tak nie było, więc EC3 uznał, że tak to się nie skończy. Jest tutaj kimś wielkim, to on stworzył tę federację i ciągnął ją ze sobą. Sprawił, że to miejsce stało się ważne. Osoba taka jak ona czyli szczycąca się najdłuższą serią bez przypięcia i zawodnik, który pokonał wszystkich Hall of Famerów nie zostanie zwolniona tak od razu. Jest najlepszy tutaj i w każdym innym miejscu. Nazywa się EC3 i najważniejsze w tym imieniu jest to, że jest Carterem, a ta federacja go potrzebuje. Jest bratankiem Dixie Carter i tylko to się teraz liczy. Ethan jednak nagle zmienił ton mówiąc, że powinien zachować się profesjonalnie. Akceptuje swoje przeznaczenie – pierwotnie było to bycie wspaniałym, ale chyba pora się pożegnać. Podziękował on także Borashowi oraz odszedł, ale była to tylko zagrywka, gdyż Carter uderzył Jeremy'ego w plecy swoją walizką na pożegnanie. To jedak nie koniec, bo JB został jeszcze zniszczony serią uderzeń. EC3 po chwili musiał dowiedzieć się czegoś smutnego, gdyż zjawił się Brian Cage! Ethan odepchnął rywala, który zgniótł go Discuss Lariatem oraz dorzucił Drill Claw. No cóż, papa EC3, a to już koniec tego odcinka Impact Wrestling.



3 komentarze:

  1. Monsters Ball - schemat taki sam od kilku lat, w sumie bez zaskoczenia - poziom średni.. Abyss na zaplecze, HOF w tym roku a Mitchell niech szuka nowego podwładnego lub niech reaktywuje nową wersję New Church.
    Debiutuje Yung a widownia żadnej reaktywacji..
    Walizki bez zaskoczenia - jedynie ciekawi mnie kogo za partnera weźmie Drake skoro Adonis odszedł.

    Na duży + segmenty.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie był to najlepszy Impact, ale hype trwa, oglądalność telewizyjna rośnie, podobnie jak liczba odsłon na Youtube. Widoczny jest zwiększona zazauważlność Impact Wrestling, więc chyba wszystko zmierza w dobrym kierunku.

    OdpowiedzUsuń