Zapraszam do przeczytania mojego skromnego felietonu na temat potencjalnej walki pomiędzy TNA i WWE
A więc można powiedzieć że pomału zaczyna nam się nowa era w
światowym pro wrestlingu. TNA Wrestling czyli prywatna federacja rodziny
Carterów zaczyna ofensywę. TNA ma już ponad 10 lat, więc nie jest już taką
młodą federacją, dlaczego dopiero teraz? No to bardzo dobre pytanie, przecież
TNA iMPACT! istnieje od 2004 roku, federacja cały czas w swoim rosterze miała i
ma największe gwiazdy pro wrestlingu, więc dlaczego dopiero teraz postanawia
iść na całość?
Od samego początku TNA miało wielkie ambicje, przecież ta
federacja miała zając miejsce WCW, jednak rzeczywistość okazałą się dużo
bardziej brutalna. Gdy Vince McMahon wykupił WCW, a zarazem zapewnił sobie
monopol na rynku, popularność pro wrestlingu systematycznie powoli spadała, na
dodatek wtedy nikt nie brał na poważnie takiej federacji jak Total Non-Stop
Action. WWE stało się potężnym hegemonem, jak takie coś jak TNA mogło im
zaszkodzić, skoro nawet ociekające złotem WCW tego zrobić nie zdołało? Więc w
krótkim okresie wszystko się stało jasne. Przed TNA bardzo daleka droga.
Postanowili w miarę swoich możliwości budować swoją markę i robić chociażby trochę
lepszy produkt niż WWE.
Pierwszym bardzo poważnym znakiem obecności TNA na rynku
było podpisanie w 2006 roku kontraktu z ówczesną gwiazdą WWE, Kurtem Angle. To
nie był kolejny transfer wrestlera u schyłku kariery, który na stare lata chce
sobie dorobić. Kurt Angle był wtedy jedną z najważniejszych postaci w WWE, a
jego transfer do TNA był naprawdę zaskoczeniem. Wydawać by się mogło, że no
teraz to się już zacznie, ale poza jakimś niewielkim wzrostem ratingów i
ogólnym zamieszaniem, nic specjalnego się nie wydarzyło. Po raz kolejny TNA
przekonało się że WWE to wyjątkowo twardy rywal.
Największym przełomem w historii TNA był oczywiście rok
2010, kiedy TNA postanowiło zadać bardzo poważny cios WWE i rzeczywiście go
zadało. W TNA pojawili się Hulk Hogan, Jeff Hardy, Eric Bischoff czy Ric Flair.
To są postaci które z pewnością wzbudziły niepokój wśród władz WWE. Ponownie plany były bardzo ambitne, TNA
poczuło się tak mocna że nawet postanowili stanąć do otwartej walki w
poniedziałkowe wieczory, co swoją drogą skończyło się nie rewelacyjnie. Zapewne
niektórzy sobie pomyśleli że jeśli nie teraz to już nigdy. Na szczęście władze
TNA nie zniechęciły się tak szybko, próbowali dalej.
W końcu przyszedł rok 2013 i szereg poważnych zmian, zaczęło
się od rewolucji w systemie PPV. TNA postanowiło skończyć z tradycyjnym
systemem comiesięcznych gal PPV, na rzecz organizacji „Big Eventów”. Zamiast
robić nie najlepszej jakości comiesięczne gale, postanowiono wszystkie siły skoncentrować
na „wielkiej czwórce” czyli: Genesis, Lockdown, Slammiversary i Bound For
Glory. To jest dosyć ryzykowny ruch ale bardzo interesujący. Nie jest tajemnicą
że comiesięczne gale PPV w TNA nie były dochodowe i federacja musiała dopłacać do
tego interesu, więc samo zlikwidowanie 8 z nich daje bardzo duże oszczędności,
a jeśli te 4 najważniejsze okażą się sukcesem i dadzą zarobić to będzie dla TNA
czysty zysk. Historia pokazuje że jest potencjał w PPV TNA jeśli tylko są
dobrze wypromowane i zapowiadają dobre show.
Dodatkowo TNA postanowiło stworzyć gale spod szyldu One
Night Only, mają być to gale tematyczne, robione bardzo niskim kosztem. Jednak
ja osobiście nie zostawiał bym tego pomysłu tak na marginesie. Od zawsze wśród
fanów było niezadowolenie począwszy od braku X Dywizji na braku hardcoru
kończąc. Gale One Night Only to nic innego jak ukłon w kierunku tych właśnie
fanów. Co prawda te gale nie będą miały prawie żadnego związku z bieżącymi
wydarzeniami, ale za to będziemy mieli najlepsze gwiazdy X Dywizji nie tylko z
TNA, najlepszych hardcorowców, wrestlerów z całego świata, czy też legendarne
gwiazdy TNA z początków federacji. No któż by żałował te kilkanaście dolarów żeby
nie obejrzeć takich atrakcji. Więc według mnie pomysł jest bardzo dobry i daje
szanse na dodatkowe zyski.
Jednak to wszystko tak naprawdę stanowi wstęp do
najważniejszego czyli „IMPACT on the Road”. To jest inicjatywa z którą TNA już
kilkukrotnie się przymierzało, jednak cały czas barierą nie do przejścia były
duże koszty przedsięwzięcia. Teraz gdy poczyniono kroki w kierunku dużych oszczędności
pojawiła się okazja aby te oszczędności zainwestować w ruszenie z IMPACTem w trasę. Podejrzewam że TNA sporo czasu
spędziło nad liczeniem tych wszystkich cyferek, prognozowaniem jak im się to
opłaci, czy wystarczy pieniędzy, a jeśli nie wystarczy to co wtedy? Z pewnością
TNA potrzebuje teraz dużo szczęścia, jeśli 4 wielkie PPV okażą się porażką,
jeśli gale One Wight Only okażą się porażką, to i sam IMPACT okaże się porażką.
Wszystko ze sobą jest ściśle powiązane, TNA musi odnosić sukcesy na wszystkich
frontach żeby ciągnąć ten wózek dalej.
Jednak to wszystko niekoniecznie musi się wydawać takie
kolorowe i błyszczące. Dochodzą do nas głosy że WWE chce dołożyć do tego
projektu swoje trzy grosze. Nie widać w tym nic dziwnego, naturalnym jest to że
Vince McMahon boi się konkurencji, a jak wiadomo zagrożenie najlepiej zniszczyć
w zarodku. Gdyby TNA weszło na falę wznoszącą, to powstrzymanie tego trendu
było by niezmiernie trudne. Zdecydowanie łatwiej jest ruszyć z miejsca niż
najpierw zatrzymać tendencję spadkową, a później zacząć zyskiwać.
Czy TNA ma szansę zagrozić pozycji WWE? Nie wiem i pewnie
nikt tego nie wie, tego się nie da przewidzieć. Na pewno będzie to bardzo trudne
ale na pewno też wykonalne. Dużo w tym wszystkim będzie zależeć od zwykłego
szczęścia, komu los będzie bardziej przyjazny ten ma większe szanse na sukces.
Jednak najważniejsze w tym wszystkim jest to że fani TNA
jaki i zarówno fani WWE mogą tylko na tym skorzystać.
Świetny felieton.
OdpowiedzUsuńTNA od samego początku miało wielkie ambicje, wkońcu to oni mieli być drugim WCW. Jak się okazało było to bardzo trudne i nadal jest. Nie wiem czy TNA ma realne szanse zagrożenia WWE. TNA ma naprawde świetnych zawodników, wiele gwiazd znanych z WCW i WWE, a i tak to nic nie pomogło. Nawet to, że w swoich szeregach mają Kurta Angle, Team 3D, Stinga, Hogana, Jarretta itd. Jednak wszystko zależy od tego roku, bo plany mają naprawde wielkie i mam wielką nadzieję, że im się powiedzie. Jeśli TNA będzie w stanie realnie zagroźić WWE to i WWE zacznie robić lepszy produkt co nam fanom wrestlingu wyjdzie tylko na dobre.