Ja jestem Lunatic Fringe i pochodzę z ekipy Smart Fan Zone. Recenzje TNA, które zamieszczam tam będą również od dziś pojawiały się tutaj w ramach naszej współpracy z Świat TNA. Jeżeli interesują Cie recenzje gal od Japonii aż po Meksyk, felietony itp zapraszam w imieniu ekipy na - http://smartfanzone.blogspot.com/
TNA One Night Only to rodzaj gali, który wszedł na stałe do kalendarza TNA zamiast standardowych gal PPV. Gale te nie mają nic wspólnego z story linami aktualnie dziejącymi się na galach Impact Wrestling i fakt, że są one nagrywane wszystkie od razu z rocznym wyprzedzeniem to minus, który często mnie od niech odrzuca. Wyobraża sobie ktoś teraz sytuację Samoa Joe pojawiającego się w WWE i jednocześnie na nagranych do przodu galach TNA? Ja osobiście nie. Zrecenzuje jednak tę galę bo jestem fanem Wrestlingu i doskonale wiem, że TNA jest w stanie nam porcję dobrych walk zafundować. Dlatego odłóżmy na bok wszystkie story i skupmy się na tym co lubimy.
Wprowadzenie:
Joker’s Wild to turniej na zasadach Tag Team, którego główną nagrodą jest $100,000. Jak już wspomniałem wszystko co dzieje się podczas Impactów zostaje wyrzucone za okno, a zawodnicy poprzez losowanie zostają łączeni w całkowicie randomowe drużyny. Pomysł sam w sobie jest ciekawy. Czy gala utrzyma poziom? Zapraszam do lektury.
Pierwsza runda:
BRO Mans (Robie E & Jessie Godderz) vs. Mr. Anderson & Al Snow
Bromans współpracujące ze sobą z tygodnia na tydzień połączone poprzez losowanie? Zestawienie, które widujemy regularnie nie jest raczej ciekawe w koncepcji PPV gdzie mogą być naprawdę WYJĄTKOWE zestawienia. Oczywiście drugiego zestawienia, Al Snowa i Andersona nie nazwałbym jakimś genialnym, ale jest coś nowego więc zdecydowanie na plus. W tej walce niestety było szczerze pisząc mało walki. Opener moim zdaniem powinien być dynamiczny i zachęcający by brnąć w dalszą część show. Tu tymczasem było o wiele więcej interakcji z fanami niż czystego wrestlingu. Przez większość walki oglądaliśmy scenki standardowe dla Bro Mans, ucieczki z ringu, ciągłe zmiany itp. W niektórych momentach fani śmiali się, ale w większości przebijały się pojedyncze głosy, a mimo, że ja lubię komediowe akcenty w wrestlingu to, to mnie nie zwaliło z nóg, a ni nawet nie poruszyło. Walka w ostatniej fazie nabrała jakiegoś tempa, pojawiło się kilka akcji trochę bardziej na zasadzie Tornado niż na standardowej. Jednak nic nadzwyczajnego. Bardziej bym rzekł, że bardzo standardowego. Może przy żywszym odbiorze widowni lepiej by się to oglądało? Zwyciężyło Bro Mans typowym fartem bo przez większość walki im się jednak dostawało więc też dosyć przewidywalne dla takich drużyn. Walka dla mnie.. na minus. Niby to dopiero początek gali.. otwarcie jej jednak jest jak dla mnie ważne jeśli chodzi o dalszy odbiór, a tu po prostu się wynudziłem mimo, że mogło być naprawdę fajnie.
Sam Shaw & Zema Ion vs. Awesome Kong & Rockstar Spud
Ta walka na papierze wygląda dosyć dobrze. No bo w końcu mamy mieć losowe, dziwne, a czasem ekscytujące połączenia. To nie jest ekscytujące, ale na pewno mocno losowe bo ani Sam Shaw i Ion nie mają nic ze sobą wspólnego tym bardziej Rockstar Spud oraz Awesome Kong. Co z tego wyszło? No mając w walce Awesome Kong było pewne, że nie dostaniemy jakiegoś ciekawego starcia. I to już nie chodzi nawet jest kobietą bo spokojnie ona porzucała facetami w ringu. Sam fakt jednak, że ani Ion ani Shawn nie byli by w stanie wykręcić cokolwiek znośnego z nią i tak też było. Spud w takim razie głównie robił za komediowy akcent w walce cały czas starając się robić interakcje z Awesome Kong. A w pewnym stopniu szkoda. Bo tak jak było ciut zabawnie, może bardziej niż w openerze to tylko do podniesienia kawałek kącika ust. Bardziej liczyłem na to, że Ion i Spud pokazali by w ringu kilka naprawdę dobrych, dynamicznych i efektownych minut walki w stylu X-Division. Rozczarowałem się niestety. Walka po raz kolejny opierała się na interakcji z fanami, schematach i końcówce, w które po prostu Kong weszła do ringu i pozamiatała by doprowadzić swoją drużynę do zwycięstwa. Kolejna walka, która bez żadnych wyrzutów sumienia przewinąłbym gdybym wiedział co mnie czeka.
The Wolves (Eddie Edwards & Davey Richards) vs. Dirty Heels (Bobby Roode & Austin Aries)
Po raz kolejny nie jest to całkiem losowe zestawienie, lecz coś co znamy. Wolves współpracują ze sobą cały czas, a Austin Aries oraz Bobby Roode jako były Tag Team to również coś co znamy. To jest jednak zestawienie, któremu nic nie można zarzucić bo jest po prostu bardzo dobre i w końcu w przypadku tej recenzji mogę to napisać. Walka również okazała się dobra! I nie piszę tego ze względu na to, że w takim składzie na tle wcześniejszych walk to nie było żadne wyzwanie. Dostaliśmy lekko komediową wstawkę na początku walki, a potem przeszliśmy do solidnego wrestlingu bez niepotrzebnego mieszania tych dwóch motywów w dalszej części walki. Nie zabrakło oczywiście dobrych akcji wspólnych w wykonaniu drużyn. To jednak nie jest zaskoczenie mając w ringu zawodników już tak dobrze się znających i z takim stażem jak na przykład The Wolves, którzy wygrywają ten pojedynek. Przykro widzieć jedną z tych drużyn wyeliminowanych, ale niestety tak musiało być.
Ethan Carter III & Crazy Steve vs. Knux & Tyrus
W tym zestawieniu mamy dosyć ciekawy motyw gdyż mamy podzielone dwie drużyny, pomieszane ze sobą i postawione przeciwko sobie. Taka walka nie może mieć normalnego przebiegu i w tej kwestii się nie pomyliłem. Nienormalny przebieg to chyba jednak za mało powiedziane. Ten przebieg był po prostu bardzo słaby. Znowu dostaliśmy mało prawdziwego wrestlingu gdyż żaden z zawodników nie chciał walczyć z swoimi Tag Team partnerem, umieszczonym w przeciwnej drużynie. Tak więc Knux ratował tyłek Steve’a z przeciwnej drużyny, a Tyrus tyłek Ethana. I to właśnie za sprawą Tyrusa właśnie drużyna Cartera i Steve’a odniosła zwycięstwo. Niestety kolejny „pojedynek” opierający się na większym show niż na wrestlingu i kolejna strata czasu dla mnie.
Eric Young & Bram vs. Magnus & Tommy Dreamer
W tym momencie mamy kolejne bardzo dobre zestawienie i po przerwie na bardzo marny pojedynek możemy teraz dostać naprawdę dobre starcie z udziałem bardzo dobrych zawodników. Sam widok Tommy’ego cieszy. No bo nie oszukujmy się. Kto nie lubi Tommy’ego?! Jednak to nie istotne. Jak widać TNA w pewnym stopniu trzyma się feudów dziejących się na Impact Wrestling no bo mamy tu od razu na samym początku starcia brawl Magnusa i Brama. Podejrzewam, że taki stan rzeczy skończy się na galach One Night Only w momencie gdy skończy się zakres tapingow Impact nagrywanych równo z One Night Only gdyż nie wydaje mi się żeby TNA miało gotowe wszystkie feudy na cały rok tak by one zgrywały się na każdym One Night Only. Mniejsza z tym jednak, przejdę do walki. Bardzo ciekawy motyw, który przejawił się podczas walki to fan wykrzykujący na głos: This show sucks. Strasznie mnie bawi sprzedawanie niektórych akcji w wykonaniu EY. Przez jakieś dobre pół minuty po Suplexplexie rzucał się po macie jak ryba wyjęta świeżo z wody.. Ogólnie walka wilków z Dirty Heels była lepsza, ale tylko ciut. Ta walka również okazała się solidna, a na pewno na tle poprzedniczek. Spodobało mi się jednak, że pojawiło się jakieś nawiązanie do Impactów więc Bram i Magnus, nienawidzący się rozpoczęli brawl jeszcze przed rozpoczęciem walki. Mimo swojego wieku, który nie jest najmniejszy Tommy dobrze się trzyma i dobrze sobie poradził z spędzeniem większości walki w ringu. Pod względem przebiegu w sumie mogło być trochę lepiej. Tak jak dobrze było zobaczyć Tommy’ego długo w ringu, to trochę jeszcze odjąłbym od tego i podarował Bramowi oraz Magnusowi, którzy jako feudujący mogliby również fajnie to wykorzystać. Eric i Bram fajnie się pokazali jako ten Heelowski team zdobywając nieczyste zwycięstwo. Jak na razie druga najlepsza walka.
Gunner & James Storm vs. Kenny King & Chris Melendez
Walka na papierze wygląda ciekawie. Głównie interesuje mnie występ Chrisa w tej walce bo jest to zawodnik walczący z protezą nogi. Nie miałem jeszcze okazji widzieć żadnej jego walk. Jakie moje pierwsze wrażenie? Cholera, ten gość nie musi być wirtuozem ringu żeby bić mu brawa. Koleś walczy z protezą. Mogło by się wydawać nierealne, trudne, ale ten koleś to robi i nie wygląda na to by w czymkolwiek mu to przeszkadzało więc tym bardziej brawa. Trzeba przyznać również, że Chris w miare dobrze wyglądał za sprawą Storm'a, który dobrze go prowadził w ringu. Sam przebieg walki.. znowu strasznie bezmyślny. Mamy powtórkę z sytuacji z walki z udziałem EC III, Crazy Steve’a, Knuxa i Tyrus’a. Gunner walczy cały czas z Storm’em, a Kenny z Chris’em. Jaki sens ma taki booking? Moim zdaniem kompletnie żaden. Rozumiem, że zawodnicy z drużyn mogą się nie dogadywać, ale żeby wykorzystywać drugi raz podczas jednej gali ten sam motyw, w którym każdy chce sam siebie pozbawić zwycięstwa? W taki właśnie sposób Gunner chciał zakończyć walkę. Wygrała jego drużyna po tym jak Gunner wykonał Spear skierowany na James’a właśnie Chris’owi. Storm wyrzucił Gunnera z ringu i przypiął Melendeza. Sama postać Storm’a mi się tu nie podobała mimo dobrej pracy w ringu. Na Impactach o wiele lepiej mu wychodził szaleniec. Tu albo mu się nie chciało albo miał gorszy dzień bo wyglądało to strasznie sztucznie. Walka sama w sobie nie była aż tak tragiczna jak ta z ekipom EC III, była po prostu w porządku. Całość w moich oczach zepsuło właśnie powtórzenie motywu, który i tak possysa.
Manik & Tigre Uno vs. Sonjay Dutt & Gail Kim
Mamy w tej walce trzech świetnych przedstawicieli X Divison. Manik & Tigre to rewelacyjna drużyna. I ja nie jestem osobą dyskryminującą wrestling kobiet i z całym szacunkiem do Gail, ale po co do tej walki wrzucać kobiete skoro można było do drużyny Dutta dorzucić jakiegoś innego, świetnego przedstawiciela X Division. Może Kim sprawi w tej walce, że przyznam się do błędu? No udało jej się, przyznaję się do błędu. Gail odwaliła kawal dobrej roboty w ringu. Nie było tu czuć jeśli chodzi o styl walki, że jest kobietą bo walczyła z przeciwnikami jak równy z równym. Ci co najwyżej walczyli wiadomo, delikatniej jednak trzeba im przyznać, że mieli łatwiejsze zadanie do jakiejkolwiek walki z nią niż mieli panowie dzielący ring z Awesome Kong. Manik spędził dużo czasu w ringu, więcej od Tigre bo jak to typowy heel chciał mieć spotlight dla Ciebie. Głównie to on prowadził w ringu walkę z Gail i spisał się na tej płaszczyźnie bardzo dobrze. Na pochwałę zasługuje na pewno akcja Gail, którą wykonała jednocześnie na Maniku i Tigre Uno. Springboard Arm Drag na pierwszy równocześnie z Hurricanraną na drugim. Sama walka dobrze wyróżniła się na tle większości innych. Nie było za dużo niepotrzebnych przestoi. Walka była szybka, dynamiczna i to mi się podoba. Zwycięstwo zgarnęła drużyna druga w momencie gdy Gail i Dutt wykończyli Tigre w ringu finiszerem za finiszerem. No i w ten sposób mamy drugą kobietę w dalszym etapie Joker’s Wild no i oczywiście kolejną walkę na podium gali. Poziom porównywalny do Wolves oraz Dirty Heels. Czy większy, czy minimalnie niższy? Nie będę tego oceniał gdyż to w pewnym sensie zależy też od nas odbierających walkę. Kto jaki styl walki preferuje bo w tej zdecydowanie dominował lekki styl lucha. Ja postawię je na równi.
Bobby Lashley & Khoya vs. Revolution (Abyss & Great Sanada)
Bobby Lashley & Khoya vs. Revolution (Abyss & Great Sanada)
Nadszedł czas na ostatni Tag Team Match tego wieczoru. Po raz kolejny stykamy się z motywem, w którym jedna stajnia musi walczyć przeciwko sobie. Tym razem Khoya staje naprzeciw swoich partnerów. Na szczęście zostało to inaczej rozwiązane niż inne walki. Khoya w pewnym momencie przemógł się i zaczął toczyć brawl z Abyss’em w momencie kiedy ten zamiast James’a trafił punchem jego. Skończyło ostatecznie się tym, że walka to był Handicap gdyż James pojawił się i jako lider Revolution kazał Khoy opuścić arene. O samym Khoy musze jednak powiedzieć, że jest strasznie drewniany i nawet Clothesline w jego wykonaniu wygląda po prostu słabo, topornie. Gość nie przekonuje mnie kompletnie i widać, że ma być typowym siłaczem dla Revolution, który po rozpadzie i tak nic nie osiągnie. Poza tym walka w żaden sposób nie porwała. Jej przebieg był dosyć prosty. Lashley zaliczył comeback i przezwyciężył dwóch rywali. Nie ma tu niestety nic więcej do dodania.
Wszystkie drużyny zwycięskie dziś zostały wrzucone do Gauntlet Matchu, gdzie każdy walczy indywidualnie o $100 000
Gauntlet Match for $100 000
Robbie E, Jessie, Kong, Spud, Richards, Edwards, EC3, Steve, Young, Bram, Storm, Gunner, Dutt, Kim, Lashley & Koya.
Main Event sam w sobie był dosyć solidny. Na pewno nie mogę powiedzieć, że był zły. Walka prowadzona jak standardowy Royal Rumble, Battle Royal czyli przez większość czasu w brawlu. W walce wzięło udział tylko szesnastu zawodników, a trwała trzydzieści dwie minuty. Może lepiej by było gdy trochę to skrócono i prowadzono w bardziej dynamicznym stylu? To tylko takie moje przemyślenia. Na pewno w tej walce brakowało mi jakichkolwiek.. emocji. W sumie od początku do końca było mi obojętne kto tak naprawdę wygra. Na plus, że jednak jakoś te feuda z Impact zaświeciły na tej gali. W momencie gdy EC III zmierzał do ringu, Spud opuścił ring między środkowymi linami i zaczął prowadzić z nim brawl poza pierścieniem. Walkę rozpoczęły panie. Całkiem fajnie, ze dostały czas na tej gali i ogólnie w tej walce. Dostały czasu trochę na pokazanie się. Szczerze pisząc nie obraziłbym się jakby Kong była w dalszej fazie walki i pozamiatała trochę w ringu tak po prostu tudzież Gail Kim trochę akcji wysokich lotów wprowadziła, których niestety nie było za mało w tej walce. Szkoda właśnie, że Dutt odpadł w bardzo wczesnej fazie walki. Koya jak był drewniany to i w tej walce tak pozostało. EC III tworzył dosyć fajny team z Bro Mans i to oni tak naprawdę dominowali przez większość walki. Krótki występ również zaliczył Eric Young. Gdy wszedł do ringu jako ostatni szybko wraz z Carterem pozbyli się Wolves i zostali sam na sam z Lashley’em, który poradził sobie bez problemu. Nawet Young dostając tak mało czasu do walki nie został w niej do końca. Zamiast tego walka rozstrzygnęła się pomiędzy Bobby’m, a Carterem.
Podsumowanie
Gala była strasznie nijaka. Dwie dobre walki oraz dwie znośne na dziewięć pojedynków to dosyć slaby wynik. W taki sposób oglądanie całej gali tak jak mi to przyszło to kompletna strata czasu. Powtarzały się motywy podczas gali i niestety nie było one dobre, lecz po prostu słabe. Niektóre walki wyglądały po prostu tak same, były mocno schematyczne. Dużym problemem również była moim zdaniem widownia, która wydaje mi się, że tak samo jak ja: po prostu nie czuła tej gali. W skali szkolnej jestem jej w stanie wystawić ocenę dostateczną.. maksymalnie z plusem. Na pewno cała gala nie jest warta uwagi, a jak już ktoś znajdzie czas to jestem w stanie polecić walkę Wolves z Dirty Heels oraz Dutt/Kim vs. Manik/Tigre Uno. Przy nich po prostu dobrze sie bawiłem, a reszte przemęczyłem. Czas lepiej przeznaczyć na o wiele lepsze piątkowe Impacty, których recenzje co sobote.
Muszę przyznać, że oszczędziłeś mi kilka godzin z życia. :D
OdpowiedzUsuńTe gale są robione na odpierdol przez federację jak i samych zawodników, więc nie ma się co dziwić, że ich poziom jest słaby. Dostaliśmy dream match Dirty Heels vs The Wolves i nawet ta walka nie urwała jaj. Gdyby to był jakiś specjalny Impact to moglibyśmy się spodziewać walki, którą spokojnie można by było ocenić na ****. Na tą walkę chyba się skusze, a przede wszystkim na walkę Xów z Gail Kim. Gail jest świetną zawodniczką i tu sądząc po tym co pisałeś spisała się bardzo dobrze, więc warto to zobaczyć. Resztę gali dobrze podsumował jeden z fanów.
Jeśli chodzi o sam opis to czytało się to bardzo dobrze i szybko. Czytałem Twoją opinię o poprzednim Impactcie, więc już nie mogę się doczekać kolejnej!
Oficjalnie: Witamy na pokładzie :D
Tupak możesz śmiało oglądać walkę Gail z facetami (jest wrzucona na youtube, znajdziesz bez problemu). Jedyna wybijająca się na tle całej gali bo wszyscy się postarali. Świetnie wypadła Gail na tle facetów, to ona tutaj kradła show, Powracający Sonjay też się starał, a po drugiej stronie podobały mi się techniczne popisy Manika. Fajna walka którą równie dobrze można by obsadzić na IW. Szkoda że Wolves i Dirty Heels nie chciało się wysilać. Jak już decydują się na takie zestawienie to mogliby zaserwować walkę o której się będzie jeszcze pamiętać.
OdpowiedzUsuńLunaticFringe - wkradło się kilka literówek ale fajnie że ktoś wreszcie pisze recenzje z gal. Oby tak dalej.
10 gal ono których praktycznie nikt nie ogląda aby odbyły się 2 normalne gale ppv które tez mają znikomą ilość wykupień, mija się to wszystko z celem, powinni inwestować póki co w impact, zwłaszcza przy obecnych ratingach, tna chce być rozbudowaną firmą jak wwe, ale źle się to tego zabierają, musza zacząć od postaw, a nie od końca
OdpowiedzUsuńTupak można prosić o link do Impact Wrestling 13.03.2015 ?
OdpowiedzUsuńZ góry dzięki
Tupak
OdpowiedzUsuńmożna prosić o link do obejrzenia Impacta z 13.03.2015 ?
Z góry dzięki
http://www.desirulez.net/threads/738821-Watch-TNA-iMPACT-Wrestling-3132015-13th-March-2015-HDTV-Watch-Online-Download-720p-HD
OdpowiedzUsuńZobacz może jeszcze będą działać
Włączyłem z nudów te ono joker wild, a tam pierwsze losowanie, dla robbie e losują jessie goderza, potem kolejna któras tam walka i dla davey richardsa losują eddie edwardsa, po tym losowaniu zakończyłem oglądanie tej gali.
OdpowiedzUsuńMogliby przemieszać Wilków z Dirty Hells, np. Davey z Ariesem.
OdpowiedzUsuńOgólnie gala słaba, po co to nagrywać - żenada...
Te losowania dobitnie pokazują ułomność umysłową tna
OdpowiedzUsuńa co, myślisz że inne tego typu losowania nie są ustawione? że raw roulette, cyber sunday albo głosowanie na stypulacje jest tylko i wyłącznie dziełem przypadku i głosów fanów? to jest wrestling, tu wszystko jest zaplanowane a jeśli tego nie łapiesz to ułomny jesteś ty
OdpowiedzUsuńKurwa wiadomo że ustawione i właśnie chodzi jak oni to ustawiają bezmyślnie
OdpowiedzUsuńidę o zakład że wm nie przebije poziomem ostatniego impacta
OdpowiedzUsuńRecenzja najnowszego Impactu już jutro o godzinie 14 :)
OdpowiedzUsuńostatni impact dobry faktycznie, to jest minimalny poziom jaki impact powinien mieć, ale jak wróca do orlando spadnie presja i znowu bedą pewnie nudy
OdpowiedzUsuń